"Wypierdalaj, byle komu nie będę pozwalać się wkurwiać."
*Asia*
Ogarnęłyśmy się i poszłyśmy na siłownie. Po dobrej godzinie ćwiczeń powiedziałam:
- Umrę zaraz.
- Aśka nie gadaj tylko ćwicz! – krzyknął „Kołczu”
- No jak ja już nie mogę. – powiedziałam mega wyczerpana.
- Czy trener lubi widok mega spoconych dziewczyn, które mają czerwone gęby od zmęczenia? – zapytała Kinga. Trener spojrzał tylko na nią i powiedział:
- Kinga masz być spocona jak świnia gdy ucieka. Wtedy będzie wiadome, że zrobiłaś wszystko.
- No dzięki bardzo! Jak trener mnie do świni porównuje no to sory! – powiedziała wściekła Kinga.
- Kinga nie marudź. – powiedział do niej trener i wyszedł na chwilę by porozmawiać z jakimś facetem.
- Co za dziad stary! Sam by dupę ruszył i ćwiczył, a nie tylko dyrygował nami. – powiedziała oburzona Misia.
- No właśnie! – zbuntowała się też Ola.
- Laski nie żeby coś ale jeszcze tak ze cztery dni jak będę tak ćwiczyć to będę mieć bicepsy jak Pudzian. – powiedziała Mery.
- Cicho. Idzie stary zgred. – powiedziała Kinga.
- Coś mówiłaś Kingo? – powiedział do niej trener.
- Tylko, że idzie nasz ukochany i najwspanialszy trener i musimy dać z siebie wszystko, żeby nas w końcu wypuścił z tej siłowni. – powiedziała milutko mała.
- No ja myślę. – odparł trener i powiedział. – Możecie iść się wykąpać i zjeść obiad, a za godzinę gramy na Sali.
*Ola*
W końcu nas wypuścił. Jaka ja jestem spocona. Masakra. Coś czuję, że jutro będę mieć mega zakwasy. Ale najważniejszy trening przed nami. Poszłyśmy na obiad i zauważyłam, że dziewczyny dziwnie milczą.
- Co jest laski? – zapytałam.
- Nie mam siły nawet gadać. – odpowiedziała Asia.
- No dokładnie. – poparła ją Mery.
- Kinguś, a ty co taka cicha co? – zapytałam małą.
- Bo to jest niesprawiedliwe. Nie będę biegać tych kółek. Mam wyjebane. I tak mnie nie wywali bo nie ma rezerwy więc chuj mi może zrobić. Ale ten zeszycik i tak mu podpierdole. – uśmiechnęła się cwaniacko na co my tylko parsknęłyśmy śmiechem.
- Głodna jestem jak wilki. – powiedziała Sylw.
- Chyba jak wilk. – poprawiła ją Mery.
- Pojebało ? Jestem głodna jak stado mega wielkich wilków. – odparła Sylwia.
- Hahahahah. Wiecie co? – powiedziałam do nich.
- No co?
- Kocham was!
- My Ciebie tez! – wydarły się chórem.
*Kinga*
W końcu trening. Porozciągałyśmy się trochę i zaczęłyśmy odbijać piłki. Moje rozegranie nie było najgorsze ale jakoś nie mogłam się skupić, żeby odebrać piłkę. Grałyśmy trzy na trzy. Trener tylko wrzeszczał na nas. I gdy tak stałam i chciałam odebrać piłkę zauważyłam, że ktoś stoi przy drzwiach. To byli chłopacy z Polskiej reprezentacji. Oczywiście nie trafiłam w piłkę.
- Kinga do cholery! Ile razy mam Ci mówić, że musisz się zeszmacić, żeby odebrać coś takiego! – wydarł się „Kołczu”.
- A wal się. – powiedziałam pod nosem.
- Słyszałem! – krzyknął do mnie trener. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
- A co szanowny trener usłyszał ? – zapytałam milutko.
- Jesteś diabłem wcielonym. – powiedział trener i szedł w stronę chłopaków i ich trenera.
- Dziękuję za komplement. – wydarłam się do niego. Spojrzał tylko na mnie i pokręcił głową. Chłopacy chyba byli zdumieni moją rozmową z trenerem. Ale oczywiście ja jak ja musiałam się pięknie odegrać. Gdy trener rozmawiał z Antigą. Ja ruszyłam do miejsca gdzie zostawił swój zeszycik i schowałam go! Hahahah. Teraz stary zgred zobaczy. Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko wróciłam na boisko. Ale zauważyłam, że Kurek, Drzyzga i Winiar mi się przyglądali i zaczęli się śmiać ze mnie. Pokazałam im tylko, że mają być cicho bo jak nie to zabiję! Trener wrócił do nas i poszedł po swój zeszyt.
- Kinga! – wydarł się po chwili.
- Słucham? Niech trener nie krzyczy bo jeszcze sobie gardełko zedrze. – powiedziałam milutkim głosikiem. Na co reszta w śmiech.
- Oddaj mój zeszyt!
- No przecież ja go nie mam!
- Kinga! Chcesz biegać 50 kółek za karę? – zapytał wciąż wściekły trener.
- Nie te 20 w zupełności mi starczy. No przecież nie mam tego zeszyciku! – krzyknęłam zła.
- Dlaczego ja Ci nie wierzę ? – odparł na to trener.
- No wie trener, nie mieć do mnie zaufania? Zranił mnie tym „Kołczu”. – powiedziałam do niego.
- Oddaj mój zeszyt! – wściekł się jeszcze bardziej.
- A gdzie bym miała go mieć? W gaciach? – zapytałam patrząc na trenera.
- W du.... ! – Nie dokończył trener tylko popatrzył na mnie.
- Hahaha. Aż takiego wielkiego tyłka to ja nie mam. – odparłam już z uśmiechem. Na co trener mi dowalił:
- No wiesz mogłaś go w rulonik zwinąć.
- Oj widzę, że ktoś ma braki. – powiedziała Miśka. Trener spojrzał na nią wzrokiem bazyliszka.
- Dobra. Koniec tego. Biegajcie te kółka za karę. – powiedział zły „Kołczu”.
- Hahahahahaa! Nie ma zeszyciku, nie ma dowodu, że musimy coś biegać za karę. – powiedziałam i pokazałam mu język.
- A idźcie mi wstrętne wariatki! – krzyknął trener i wyszedł z Sali.
- Hahahaha. Dobra jesteś mała! – krzyknęła Miśka.
- Mówiłam, że buchnę mu ten pierdolony zeszyt. – powiedziałam uśmiechając się zadziornie. Chłopacy wciąż stali w drzwiach. Patrzyli wielkimi oczami i z otwartymi gębami. Zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy do szatni zabrać rzeczy i ruszyłyśmy do swoich pokoi.
O ja cie kręce! Jakie czadowy ;D hahahahahahah Kocham tą Kingę! Jest świetna ;) chciałabym zobaczyć miny chłopaków xd musiały być zajebiste xD
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko nastepny prosze!
Pozdrawiam ;**
O ja cie kręce! Jakie czadowy ;D hahahahahahah Kocham tą Kingę! Jest świetna ;) chciałabym zobaczyć miny chłopaków xd musiały być zajebiste xD
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko nastepny prosze!
Pozdrawiam ;**
Dziękuję! Uśmiałam się czytając ten rozdział hahaha Maskara jednym słowem! Trener ma przewalone z takimi wariatkami xD I dobrze! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhahaha już sobie wyobrażam miny chłopaków! :D świetny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))