volleyball

volleyball

wtorek, 30 września 2014

rozdział 9



"Zazdrosna kobieta to kobieta nieznośna."




*Fabian Drzyzga*

Chciałem pójść pogadać z Kingą. Gdy poszedłem na salę zobaczyłem, że Kinga leży na parkiecie i rozmawia z Mery. Fajnie mi się tak na nie patrzyło. Są świetną drużyna no i najlepszymi przyjaciółkami. Stałem oparty o drzwi i je obserwowałem z uśmiechem na twarzy. Wtedy przyszedł Winiar z Michaliną.
- No hej Fabianku. – powiedział do mnie Michał.
- No cześć skarbie. – odparłem z głupim uśmiechem.
- Yyy.. Pedały? – zapytała Michalina.
- Haha. No co ty? – powiedziałem ze śmiechem.
- Tak myślałam. Kinga nie była by pocieszona gdybyś okazał się gejem. Chociaż w sumie jej to chyba wszystko jedno. – powiedziała Misia i weszła na salę, zostawiając mnie z Winiarem.
- Serio? – mruknąłem pod nosem. Winiar nie mógł spuścić wzroku z Michaliny. Normalnie ślinił się na jej widok. Chciałem coś do niego powiedzieć gdy usłyszałem:
- A wy co tu? – zapytała Kinga. – Wypieprzać ale to już!
- A nie możemy popatrzeć nooo ? Proszę . – zrobił maślane oczka Michał.
- Haha. Marzenia. – powiedziałem pod nosem. Coś za dużo mruczę.
- W sumie. Jak chcecie. – powiedziała Mała. – Tylko bez śmiania się i żeby nie było nie macie mi rozpraszać zawodniczek jasne? – zapytała nas poważnie.
- Tak jest. – zasalutował Michał. Ja stałem tylko i kiwnąłem głową. Poszliśmy się usiąść na trybuny ale tak dosyć nisko, zaraz przy ławkach dla rezerwowych. Cieszyłem się, że będę mógł popatrzeć na Kingę. No i byłem ciekawy jaki będzie ten trening.

*Kinga*

Chłopacy chcieli zostać i popatrzeć. W sumie nie przeszkadzało mi to. Miałam plan co zrobić, żeby te nowe szybko uciekły. Nie chciałyśmy żadnych nowych dziewczyn. Owszem było nam ciężko grać tylko w sześć ale byłyśmy jak rodzina. I nie było mowy o przyjęciu kogoś do niej. No chyba, że to chłopacy to co innego. Spojrzałam na Fabiana, siedział i patrzył się na mnie z głupim uśmiechem na ryju. Już chciałam coś do niego krzyknąć ale przyszły te nowe. Ubrane trochę dziwnie no ale jak kto lubi nie? Dziewczyny spojrzały na mnie i zaczęły się śmiać. Pokręciłam tylko głową. Przecież muszę być grzeczna i w ogóle profesjonalna pani kapitan. Haha.
- Dziewczyny chodźcie tutaj! – krzyknęłam do nowych.
- Yyy… Cześć? – powiedziała nie pewnie jedna z nich.
- Jakie cześć kurwa! Nie widziałam, żebyś mi się przedstawiła, albo żeby nasza pani kapitan ci się przedstawiła. – powiedziała chamsko Sylwia.
- Przepraszam. – bąknęła znowu ta dziewczyna.
- Taa .. – powiedziałam już do wszystkich. – Przedstawcie się może co? I powiedzcie na jakich pozycjach gracie.
- Jestem Sandra i jestem waszą nową środkową. – powiedziała pierwsza z nich.
- To się okaże. – mruknęłam pod nosem. – Następna?
- Jestem Vanessa i gram na pozycji atakującej.
- Ja jestem Kasia i jestem libero. – powiedziała najniższa z nich. Wtedy Mery nasza libero spojrzała się na nią krzywo. A ja uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ja mam na imię Kalina i gram na przyjęciu.
- Ok. A ty? – zapytałam dziewczynę, która powiedziała do nas „cześć” na początku.
- Jestem Milena i gram na pozycji rozgrywającej. – spojrzałam na nią krzywo i zapytałam:
- A ty ? Jak masz na imię? – powiedziałam już do ostatniej dziewczyny. Wydawała się być w porządku.
- Mam na imię Nina i chciałabym grać na pozycji przyjmującej. – uśmiechnęła się szczerze. O i to mi się podoba. Powiedziała, że chciałaby, a nie że gra.
- Ok. W takim razie trening czas zacząć. Na początek przebiegniecie 10 kółek wokół Sali. – powiedziałam do nich.
- A wy nie biegniecie? – zapytała mnie Sandra.
- Czy ja nie wyraźnie mówię? Powiedziałam, że przebiegniecie, a nie, że przebiegniemy. – powiedziałam trochę wkurzona. A ta gówniara co zrobiła? Zmierzyła mnie. Perfidnie od dołu do góry. I poszła biegać. – Ja pierdole, jeszcze raz to zrobi, a przysięgam, że jej wypierdolę. – powiedziałam do dziewczyn.
- No co za suka. – powiedziała Sylwia. – Co ona sobie kurwa wyobraża?
- Nie wiem, ale działa mi na nerwy. – powiedziała Mery.
- Haha. Ej cicho trener idzie. – powiedziałam do dziewczyn.
- Kinga mogę na słówko? – powiedział „Kołczu”.
- Oczywiście trenerze. – uśmiechnęłam się słodko.
- Dobra powiem ci tak. Nie wiedziałem jak te dziewczyny wyglądają, ani jak grają. Po prostu dałem ogłoszenie, że szukam dziewczyn do gry. – powiedział szczerze trener.
- No chyba sobie „Kołczu” w chuja poleciał teraz. – odpowiedziałam na to.
- Jeżeli będziesz uważać, że się nie nadają to je wypierdol. Boże święty. Myślałem, że to są jakieś normalne dziewczyny, a one wyglądają jakby przyszły na pokaz mody. – powiedział załamany trener.
- Spoko „Kołczu”, po dzisiejszym treningu i tak żadna nie będzie chciała tu zostać. – uśmiechnęłam się zadziornie.
- Wiesz co? Masz ode mnie pozwolenie, żeby na nie krzyczeć jak coś spartolą.
- Tak jest! – krzyknęłam zadowolona i wróciłam do dziewczyn. Gdy powiedziałam im co mi powiedział stary zgred to zaczęły się śmiać. Spojrzałam na te nowe. Ta cała Sandra i Vanessa wyglądały jakby pierwszy raz się spociły. Haha. Ale mam z nich bekę.
- Dobra. – powiedziałam jak już przebiegły. – Teraz zobaczymy wasze przyjęcie. Ustawcie się najpierw tak: Sandra, Nina i Kasia. Później będzie zmiana. Poszłam na zagrywkę razem z Sylwią i Misią. Pierwsza serwowała Sylw i zagrała na Ninę, ta dokładnie w punkt przyjęła. Ekstra. Uśmiechnęłam się pod nosem. Teraz moja kolej. Zagrałam na tą niby dobrą środkową, oczywiście spieprzyła przyjęcie, a dokładniej mówiąc nawet kurwa do piłki nie zdążyła. Haha. Misia zagrała na Kasię, ta przyjęła ale nie w punkt. Każda z nas zagrywała trzy razy w każdą zawodniczkę po kolei. Później była zmiana. W drugiej trójcę tylko Kalina dawała radę.
- No cóż dziewczyny, powiem szczerze, że myślałam, że lepiej wam pójdzie to przyjęcie. Ale popracujemy jeszcze nad tym. Na razie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że świetnie sobie radziła Nina i Kalina. – popatrzyłam na nie wszystkie. Kazałam im wejść na boisko i zagrać razem. One kontra my. Oczywiście wygrałyśmy. I wtedy się zaczęło.
- Kurwa jak ty rozgrywać nie umiesz, szmato. – powiedziała atakująca do rozgrywającej.
- Ej, ej! – wtrąciłam się. – Sawanna, wanna, czy chuj wie jak cię zwą.
- Vanessa! – krzyknęła rozdrażniona. Och jak ja się na ten widok ucieszyłam.
- Taaa. Chuj, nie ważne, zwisa mi to. – powiedziałam dobitnie. – Nie wyzywaj innych zawodniczek. – powiedziałam już naprawdę zła.
- A co to kurwa za zawodniczka? – odezwała się wściekła. – Przecież ona rozgrywać nie umie.
- Hmm .. Może to nie było jakieś super rozegranie, ale wiesz dobry siatkarz z byle gówna potrafi zawsze coś zrobić.
- Taki chuj. – powiedziała Sandra. Uśmiechnęłam się cwaniacko i powiedziałam tylko:
- A teraz wypierdalać! Nikt was tu nie chce.
- No i dobrze. I tak jesteście słabe. – powiedziały i poszły do szatni. A ja co zrobiłam? Stałam z mega wielkim rogalem na ryju. I wszystko byłoby ok gdyby nie to, że ta śmieszna libero, tak ten kurdupel bezczelnie się przystawia do Drzyzgi, no ja pierdole. Wściekłam się , ale przecież nie mogłam tego pokazać nie? Spojrzałam na Misię a ta co? Gotowała się ze złości i dopiero wtedy się zorientowałam, że Milena (rozgrywająca, której broniłam tyłek) stoi i flirtuje z Winiarem. No co za menda jedna. Oj wyleci nie ma chuja. Wściekłam się i  poszłam w tamtą stronę.
- Wam też już podziękujemy. – powiedziałam do nich.
- Co? Ale jak to? – zdenerwowała się Kasia. Niby nic mi nie zrobiła nie? Ale po cholerę się brała za Drzyzgę? No po co jej to było?
- Wypierdalać. Ja pierdolę czy ja naprawdę nie wyraźnie mówię? – zapytałam stojącą obok mnie Misię.
- Nie no co ty? To chyba ta tona tynku im przeszkadza w odbiorze. – odpowiedziała Michalina. Ha! Moja krew.
- Jesteście okropne! I brzydkie! – dodała Milena.
- Sorry laleczko ale to nie wybieg, żeby swe wdzięki pokazywać. – dopowiedziała Sylwia.
- Ta.. A teraz serio mówię. Wypierdalać. Nie chcemy was. Jesteście do dupy. – powiedziałam wściekła.
- Pani Kapitan od siedmiu boleści się znalazła. – powiedziała Kasia.
- Ty weź kurwa nie przeginaj. – odparła na to Sylwia. Ach moja lwica. Haha.
-Bo co mi zrobisz szmato? – pocisnęła jej Milena. No i tu moja cierpliwość się skończyła. Dostała w mordę. A co? Może miałam jej pozwolić dalej obrażać moją przyjaciółkę? Chłopaki spojrzeli zdziwieni, a Milenka zaczęła ryczeć. Haha. Ja pierdole przecież to nawet mocno nie było. Serio. Wyleciały obie z Sali. Wtedy podeszła do mnie Kalina i Nina. I zaczęły:
- Przepraszam, możemy porozmawiać? – zapytała mnie Nina.
- Spoko. – odpowiedziałam już uspokojona.
- Bo my chciałyśmy powiedzieć, że chcemy odejść. – powiedziała Kalina.
- A mogę wiedzieć dlaczego?
- Nie to, że was nie polubiłyśmy czy coś. Naprawdę. Lubimy Ciebie chociażby za to, że wywaliłaś tamtą czwórkę. Ale nie czujemy się gotowe by grać z wami. – powiedziała trochę z żalem Nina.
- Hmm .. Wiecie trochę treningów i byłoby ok. – powiedziałam uśmiechając się do nich.
- Dziękujemy. Może spróbujemy następnym razem.
- Dobrze. Skoro tak chcecie. – odparłam szczerze.
- Jeszcze raz dziękujemy i mamy nadzieję, że do zobaczenia. – powiedziała Kalina.
- Tak. Na razie. – uśmiechnęłam się i puściłam je do szatni. No cóż trochę szkoda, bo akurat o tych dwóch myślałam. No ale co zrobić. Nie będę nikogo zmuszać nie?
- No więc tak moje dziewczęta. – rzekłam do lasek. – Było ich sześć, a nie ma żadnej. Znowu jesteśmy nierozłączną szóstką. – powiedziałam szczerząc się jak głupia.
- To super! – wydarła się Sylw. Spojrzałam na Misię. Nie była zadowolona. Ale chyba chodziło o to, że Michał gadał z tamtą laską. Ehh .. I znowu się zacznie.

*Fabian Drzyzga*

Kinga była boska. No i widać, że uwielbia rządzić. Trening był naprawdę spoko, ale te laski jakieś takie sztuczne. Ta jedna to chyba nawet cycki miała sztuczne, Libero niby. Kinga się wściekła jak zobaczyła, że te dwie przyszły do nas. Ta mała się do mnie kleiła i już chciałem jej coś powiedzieć gdy przyszła Kinga. Kurde jaka ona była zła. Jezu. I to chyba na mnie, bo nawet się na mnie nie spojrzała. Kurwa no. Ale muszę przyznać, że prawy sierpowy ma dobry. Będę musiał o tym pamiętać. I znowu mi się gęba cieszyła.

*Michał Winiarski*

Po treningu musiałem się nieźle starać, żeby Misia mi wybaczyła. No kurczę , przecież mi ta dziewczyna się nawet nie podobała. Plastik jebany. Powiedziałem Misi, że ona nawet nie jest w moim stylu i że cały trening patrzyłem tylko na nią, bo to ona mi zawróciła w głowie. No i w końcu jakoś ją udobruchałem. Poszliśmy razem na obiad i o dziwo siedzieliśmy dzisiaj całkiem inaczej. Misia siedziała rzecz jasna ze mną. Ola usiadła się koło Pita czym zdziwili wszystkich na stołówce. Mery siedziała koło Zbyszka i Zatora, a Asia z Kurkiem. Po chwili przyszedł Kłos z Sylwią, a za nimi Fabian. Zaczęliśmy wszyscy gadać, że co to się porobiło gdy nagle:
- Ej nie wiecie gdzie jest Kinga? – zapytała Asia.
- Nie. Nie widziałem jej. – odpowiedziałem jej.
- Kurde. – powiedziała trochę przerażona Misia.
- Spokojnie. Co jej się mogło stać co? Przecież jesteśmy w ośrodku. Pewnie się kąpie czy coś. – powiedziałem, żeby uspokoić dziewczyny. Ale sam zacząłem się denerwować.
- Pójdę sprawdzić. – powiedział Fabian. I wyszedł.

*Michał Kubiak*

Wchodziłem właśnie do stołówki gdy natknąłem się na Drzyzgę.
- Hej młody, a ty już zjadłeś? – zapytałem trochę zdziwiony.
- Nie. Słuchaj nie widziałeś czasami Kingi ? – zapytał zdenerwowany.
- Nie. Nie widziałem. A nie ma jej na stołówce?
- No właśnie nie. I dziewczyny też nie wiedzą co z nią jest. Idę jej szukać. – powiedział pewnie.
- To ja ci pomogę. – odparłem. Gdy szliśmy korytarzem poszukując Kingi, Fabian nagle zapytał:
- Dziku? Czy ty coś do niej czujesz?
- Do kogo? Do Kingi ? – zapytałem zdziwiony.
- Tak.
- Nie no co ty! To tylko kumpela. A ty coś do niej ten tego prawda?
- Nie wiem. Nie. Tak. Ehh .. – westchnął zrezygnowany. – Wpadłem co? – zapytał smutny.
- No trochę młody, trochę. – odparłem ale nie chciałem mu mówić co się dowiedziałem od Kingi, albo raczej co zaobserwowałem. Niech się chłopak sam tego dowie. Poszliśmy do pokoju dziewczyn. Zapukaliśmy a tam co? Kinga nam drzwi otwiera w samym ręczniku. Haha. Jej mina była bezcenna.
- Co jest? – zapytała.
- Martwiliśmy się, że coś ci się stało, bo nie przychodziłaś na obiad. – powiedziałem grzecznie.
- Hahaha. No ja pierdole to nawet człowiek się nie może spokojnie wykąpać. – odparła ze śmiechem.
- Spoko, skoro nic ci nie jest to ja zmykam na obiad. – powiedziałem i poszedłem z powrotem na stołówkę.

*Kinga*

Byłam zdziwiona gdy zobaczyłam chłopaków przed drzwiami. Ha martwili się ? Ooo jak słodko. Żart. Haha. Spojrzałam na Fabiana, bo Dziku poszedł na obiad. A ten jak takie cielę stoi i czeka na jakiś cud czy coś.
- No co? – zapytałam go.
- Uff .. – wypuścił powietrze. – Myślałem, że coś ci się stało. Dziewczyny nie wiedziały gdzie jesteś. Więc się trochę wystraszyłem. – powiedział na jednym wdechu.
- Spokojnie, powoli bo się udusisz, oddychaj. A teraz serio. Martwiłeś się? – zapytałam.
- No tak.
- No jak miło. Skoro już wiesz, że nic mi nie jest i jestem cała i zdrowa to mogę iść się ubrać?
- Yhm, ale ja tu czekam. Bez ciebie nie idę.
- No idź już. Pewno głodny jesteś. – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Nie. Idę. Bez. Ciebie. – zaakcentował dobitnie każde słowo.
- Ok, ok. Skoro jesteś uparty jak osioł to sobie czekaj. Muszę się ubrać. – powiedziałam z mega wielkim zacieszem. Ubrałam się i poszliśmy na obiad.

*Michalina*

- No gdzieś ty była? – zapytałam Małą gdy tylko weszła na stołówkę.
- Ja pierdole. Przecież mówiłam, że idę się wykąpać. A, że ty myślisz tylko o Michale to nic dziwnego, że mnie nie słuchałaś. – powiedziała mi Kinga. W sumie fakt. Coś tam mówiła.
- Dobra. Cicho. – odpowiedziałam na to i pokazałam jej język. Kinga przewróciła oczami. I wszyscy zaczęli się śmiać. Możdżonek siedział skupiony na jedzeniu i nie przejmował się w ogóle naszym towarzystwem. Oczywiście Kinga musiała przerwać jego skupienie i zapytała:
- Marcin od kiedy są razem? – nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. A wszyscy patrzyli to na Kingę to na Marcina.
- Kto? – zapytał zdezorientowany Marcin.
- No twoje brwi? – uśmiechnęła się cwaniacko Kinga. I wybuchłyśmy śmiechem. Śmiałyśmy się jak jakieś wariatki. Haha. I też tak na nas patrzyli. W końcu Marcin zajarzył o czym mowa i sam zaczął się śmiać. Na co już reszta ekipy wybuchła śmiechem. A Kinga siedziała z mega wielkim rogalem na gębie. Zadowolona z siebie. Jak zawsze zresztą.  

   

"Gdy się rodziłam Diabeł powiedział:
- O kurwa, konkurencja!"
  








No i jest kolejny ;) mam nadzieję, że się spodoba :) 
Przecież nie zrobiłabym wam tego i nie rozwaliła tej magicznej szóstki ;)
Chciałam tylko pokazać jaka Kinga potrafi być ;D 
Pozdrawiam ;*** i zapraszam na kolejny już jutro <3  
       

            

poniedziałek, 29 września 2014

rozdział 8



Przyjaźń? Kiedy na twoje "spierdalaj" ona dalej idzie za Tobą, bo wie, że masz problem."  





Śniadanie

*Sylwia*

Kurczę ta nocka była zajebista. Mimo, że wyglądałam trochę jak suka to Karol i tak zwrócił na mnie uwagę. I nawet kulturalnie mnie odprowadził do pokoju! Jestem zajebista! Ha! Kinga naprawdę zna się na facetach. Zrobiła wszystko, żeby Michał zwrócił uwagę na Misię. A on jej z oczu nie spuszczał! Koleś poza nią świata nie widział. Szkoda, że Mała nie mogła iść z nami, ale coś czuję, że i tak sobie to odbijemy. W końcu Kinga imprez bez powodu nie opuszcza. Haha. Uwielbiam ją. Ale wracając do Karola. Mmm.. On ma takie śliczne oczka. I ten uśmiech. Omg! Wpadałam! Muszę pogadać z Kingą i to szybko! Wstałam poleciałam się ubrać i umyć. Szczerze to nawet kaca nie miałam. O kurde. Poleciałam szybko do Kingi. Zapukałam do drzwi i usłyszałam tylko:
-Kogo kurwa niesie o tej kurewskiej godzinie co? – tak. Głos należał do Kingi. Trudno.
- No hej. – powiedziałam do niej.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Sylw? – zapytała z wielkimi oczami.
- Ale o co ci chodzi? – odpowiedziałam zdumiona.
- Po pierwsze moja Sylw nie wstaje tak wcześnie, po drugie ona się o tej godzinie nie uśmiecha, a po trzecie .. – popatrzyła na mnie podejrzliwie i zrobiła wielkie oczy. – Ty się zakochałaś! – wydarła się jak głupia.
- Ćśśś ! No drzyj mordę jeszcze bardziej. Niech wszyscy wiedzą. – powiedziałam trochę zła. Ale z drugiej strony skąd ona to wiedziała?
- Kto się zakochał? – zapytała Mery.
- Cicho bądź. Z tobą pogadam później. – powiedziała do Misi. – A ty Sylw właź i mów mi tu wszystko ale już.
- No ok, ok. Po to w sumie przyszłam. – powiedziałam do Kingi.
- No to słucham. – powiedziała jak już usiadła się na łóżku. Spojrzałam na Misię. Owszem jesteśmy wszystkie jak siostry ale nie chciałam, żeby od razu wszystkie wiedziały.
- Dobra, kumam, już wychodzę. Idę się wykąpać. – powiedziała do mnie Michalina.
- Przepraszam. – szepnęłam tylko i uśmiechnęłam się delikatnie. Misia uśmiechnęła się i machnęła ręką, że nic się nie stało.
- No to mów. – ponagliła mnie Kinga.
- No bo .. wczoraj na tej imprezie się świetnie bawiłam i ogólnie mnóstwo facetów się za mną oglądało co jest twoją zasługą. – zaczęłam.
- Sylw weź nie pierdol. Wiem co potrafię. Ale teraz przejdź do rzeczy. – powiedziała Kinga.
- No i tańczyłam prawie cały czas z Karolem. – powiedziałam.
- Kłosem?! – wydarła się Kinga.
- No tak. Dlaczego krzyczysz?
- Ja pierdole. To powiem tak. Wpadłyśmy wszystkie w mega wielkie gówno!
- Że co? – zapytałam zdziwiona.
- Misia spędziła noc z Misiem, Ty z Kłosem, Asia z … No właśnie. Niech zgadnę z Kurkiem się bujała nie?
- Skąd wiesz? Przecież Cię tam nie było prawda?
- Prawda. Nie było mnie. Ale dobrze wiemy, że ona za nim szaleje. Więc to było logiczne, że będzie chciała mu się podobać. A dobrze wiemy, że Asia jest nieśmiała i nie zrobiłaby syfu tak jak ja. Prawda?
- No tak.
- Więc zobacz. Każda z nas spędziła noc z siatkarzem. 
- Masz rację. Wpadłyśmy po uszy. – westchnęłam zrezygnowana.
- Sylw powiedz mi jedno. Chcesz, żeby on Cię tak łatwo zdobył? – zapytała mnie Kinga.
- Nie. Chciałabym, żeby on się trochę postarał, a nie że kiwnie sobie palcem i ja polecę, ale wiem, że jestem do tego zdolna. I ty też o tym wiesz co nie?
- Taaa. Wiem. Ale możesz udawać twardą. Traktuj go normalnie jak kolegę. Jeżeli będzie mu zależeć to zacznie się starać. – poradziła mi Kinga.
- Uwaga! Wychodzę! – wydarła się Misia.
- Spoko, już skończyłyśmy. Chodźmy na śniadanie laseczki. – mrugnęła do mnie Mała.
- Może byś się ubrała? – Misia zapytała Kingę.
- A no tak. W sumie racja. – powiedziała z miną pod tytułem: Jak mogłam o tym zapomnieć? Gdy Kinga się ubrała zeszłyśmy na dół na śniadanie. I było bardzo dziwnie.

*Fabian Drzyzga*

Spędziłem miły wieczór z Kingą. To nic, że się nie przytulaliśmy, ani nie trzymaliśmy za ręce. Bardzo mi się podobało. Kinga jest świetną dziewczyną. Jest mega zabawna i zboczona. Rano jak się obudziłem, szybko się ogarnąłem i poszedłem na śniadanie. Jej jeszcze nie było. Czekałem na nią. Chłopacy też siedzieli jacyś dziwni. Wiedziałem, że Michał kręcił z Michaliną, ale czemu Kłos i Kurek byli tacy dziwni? Chyba o czymś nie wiem. Ale gdy tylko dziewczyny weszły do stołówki, chłopacy od razu się ożywili. Haha. To takie buty. Uśmiechnąłem się pod nosem. Michał wstał i poszedł do Michaliny. Przywitał się i dostał buziaka w policzek. Cieszyłem się z jego szczęścia. W końcu zdobył tą, w której się zakochał. Spojrzałem na Kingę. Patrzyła się na mnie, ale wyglądała jakby o czymś bardzo intensywnie myślała. Zmarszczyłem brwi, a wtedy ona zaczęła się śmiać. Ej no!
- Czyżbyś się śmiała ze mnie? – zapytałem jej.
- No z kogoś trzeba nie? – odparła jak gdyby nigdy nic.
- No dzięki! Foch. – powiedziałem do niej.
- Spoko. Zobaczymy jak długo wytrzymasz. – stwierdziła po prostu. Kurde to się obróci przeciwko mnie. Pomyślałem tylko. Już chciałem się odezwać gdy przyszedł trener i powiedział:
- Kinga? – spojrzał na nią.
- Tak. – odpowiedziała spokojnie.
- Chodź proszę ze mną. – powiedział poważnie trener Antiga.
- Dobrze. – powiedziała spokojnie.

*Kinga*

Nie wiedziałam o co chodzi trenerowi. Chyba, że chodzi mu o to, że rozpijałam mu zawodnika. No ale w sumie ja mu do gardła nie wlewałam co nie ? Sam dobrowolnie pił. Cholera. Chyba tylko o to może chodzić bo o co innego? Gdy szłam tak za nim i rozmyślałam jak by się tu wytłumaczyć zobaczyłam, że wchodzimy do jakiegoś gabinetu i siedział tam mój trener. O kurwa. To mi się oberwie.
- Kinga, słuchaj. Chciałem z Tobą poważnie porozmawiać. – zaczął trener.
- Hmm .. ok. Dziwnie to brzmi z ust trenera.
- Proszę Cię posłuchaj mnie. Chcę usunąć Mery ze stanowiska kapitana. – powiedział „Kołczu”.
- Co? Ale jak to? Przecież nie może trener. – zaczęłam się bulwersować.
- Kapitanem zostaniesz ty. – mówił dalej trener.
- No chyba „Kołczu” ochujał?! Ja pierdole. Ona tak długo pracowała na to. I naprawdę jej na tym zależy. Mam jej odebrać stanowisko kapitana? Po co? Mi na nim nie zależy. – powiedziałam już wściekła.
- Kinga słuchaj. Skoro nie przyleciałaś do mnie z pyskiem to znaczy, że Mery nic wam nie powiedziała. – zaczął znowu trener.
- To znaczy, że ona wie, że to niby ja mam być teraz kapitanem? – zapytałam go zdziwiona.
- Nie. To znaczy, że Marlena ukryła przed wami pewne fakty. Dobrze wiesz, że szukałem dla was zawodniczek rezerwowych prawda? – powiedział „Kołczu”.
- No to wiemy. I co z tego? – powiedziałam zła.
- Mery miała wam powiedzieć, że dziewczyny te przyjadą dzisiaj na trening, który przeprowadzisz ty jako kapitan.
- No taki chuj! – wydarłam się.
- Kinga! Mery miała tydzień, żeby wam o tym powiedzieć. A skoro tego nie zrobiła to znaczy, że tak naprawdę się was boi nie rozumiesz? Albo raczej boi się ciebie. Zresztą to ty zawsze prowadzisz je do zwycięstwa. To ty je dopingujesz. To ty je wspierasz. I tylko ty potrafisz mnie wkurwić, więc po prostu wiem, że to ty powinnaś być kapitanem.
- Ale ja nie chcę i chuj mnie obchodzi co trener z tym zrobi. – powiedziałam mega zła.
- Jesteś kapitanem. Koniec dyskusji. Masz powiedzieć o tym dziewczynom.
- No ja pierdole! – znowu krzyknęłam.
- Kinga spokojnie. Nadajesz się na kapitana. – powiedział Antiga.
- Taki chuj. Ja się nadaje na kapitana tak samo jak Kubiak. – powiedziałam do niego. – Dobra chuj nieważne. Powiem laskom. A i o której mają być te … nie będę dokańczać bo mi się same niecenzuralne słowa cisną na usta. – powiedziałam do trenera.
- Za godzinę na treningu.
- Spoko.

*Michalina*

Widziałam jak Kinga idzie do naszego pokoju. Zresztą chyba wszyscy wiedzieli, że to ona bo jak zwykle dało się słyszeć tylko:
- Kurwa! Ja pierdole! Taki chuj! No co za … - i dalej wolę nawet nie powtarzać.
- Mała co jest? – zapytałam ją.
- Kurwa, za 3 minuty wszystkie mają być u nas w pokoju i nie obchodzi mnie jak to zrobisz. – powiedziała naprawdę wściekła.
- Ok. już po nie idę. – odpowiedziałam jej. Normalnie bym się kłóciła ale teraz była naprawdę wściekła. Ciekawe co jej zrobili.
- Dziewczyny słuchajcie, musicie szybko przyjść do nas do pokoju, Kinga zaraz wybuchnie. – powiedziałam do Mery, Oli, Asi i Sylwii.
- Yyy.. A co się stało? – zapytała mnie Sylw.
- Nie mam pojęcia. – odparłam szczerze. Weszłyśmy wszystkie do pokoju. Każda z nas znalazła sobie miejsce. Czekałyśmy aż Kinga zacznie gadać.
- Ty. – powiedziała Kinga do Mery.
- Co ja? – zapytała zdziwiona.
- Czy ty się mnie kurwa boisz? – zapytała ją znów Mała. Dziwne pytanie.
- Co to za pytanie?
- Odpowiedz. – powiedziała już spokojniej Kinga.
- Nie. – powiedziała cicho Mery.
- To czemu do jasnej cholery nie powiedziałaś nam o tych dziewczynach co przyjeżdżają? – zapytała ją znów Kinga.
- Co? Jakie dziewczyny? – zapytałam zdziwiona.
- Zaraz. – powiedziała do mnie Kinga. I znów spojrzała na Mery. – Mery dlaczego nam nie powiedziałaś?
- Nie wiem. Nie wiedziałam jak. Jestem kapitanem, powinnam mieć w tym jakieś zdanie, a trener podjął decyzję i tyle. Jak miałam wam to powiedzieć?
- Normalnie. – powiedziała Kinga. – Jesteśmy drużyną. Powinnaś nam mówić o wszystkim.
- Chciałam. – powiedziała trochę zła Marlena.
- Czyli jednak się bałaś tak? – powiedziała Kinga.
- Nie. Nie wiem. Trochę. Ty zawsze jesteś taka silna i pyskata. Ja taka nie jestem. Nie potrafiłam się postawić.
- Kurwa Mery! Zjebałaś sprawę. – powiedziała znowu zła Mała.
- Jezu. Ok. Nie powiedziałam wam, że mają być nowe dziewczyny do drużyny i co z tego? – zapytała również zła Marlena.
- Kurwa mać! To, że trener właśnie wyjebał cię ze stanowiska kapitana. Od dzisiaj ja jestem waszym kapitanem. – powiedziała przybita Kinga.
- Co?! – wydarła się Mery. – Przecież wiesz ile pracowałam na to, żeby być kapitanem.
- Wiem. Ja tego nie chciałam. Trener uważa, że się nas boisz, że mnie się boisz. Dlatego stwierdził, że musi cię zwolnić z bycia kapitanem.
- Ja pierdole. Zajebista z ciebie przyjaciółka. – powiedziała Mery i wyszła z pokoju. Ja, Asia, Sylwia i Ola patrzyłyśmy na to wszystko z wielkimi oczami.
- Szlag! – powiedziała Kinga.
- Mała co się dzieje? – zapytałam ją, bo nadal nie wiedziałam co się dzieje.
- Jestem waszym nowym kapitanem. – powiedziała. – Trener wywalił Mery tylko dlatego, że nie powiedziała nam o tym, że znalazł nowe laski do drużyny.
- Serio? – powiedziała Ola.
- Tak. Nie chciałam być kapitanem. Kłóciłam się z nim. Ale to nic nie dało. – powiedziała smutna.
- Ehh.. Mała damy radę. Jesteśmy drużyną. – powiedziała Asia. – A Mery w końcu przejdzie.
- Mam nadzieję. Bo naprawdę nie chciałam być tym zasranym kapitanem. – powiedziała zła Kinga. – Dobra laski słuchajcie, za godzinę mamy trening z tymi nowymi laskami i mam go poprowadzić.
- Tak jest! – zasalutowała jej Sylwia. – Naprawdę nie przejmuj się Marleną. Przejdzie jej złość.
- Dobra idźcie do siebie i ogarnijcie się. – powiedziała już spokojnie Kinga.
- Ok. – odparły dziewczyny chórem. Gdy wyszły z pokoju spojrzałam tylko na Kingę a ta intensywnie o czymś myślała.
- O czym myślisz? – zapytałam ją.
- Jak to o czym? Muszę wymyślić jak mam odegrać się na trenerze.
- Kinga, może lepiej zostaw to tak jak jest. Szczerze. Zasługujesz na bycie kapitanem. To ty nas zawsze wspierałaś. – powiedziałam do niej.
- Wiem. Antiga tez mi powiedział, że zasługuję na bycie kapitanem. Ale zrozum Misia, ja nie chcę. Wiem ile Mery pracowała na to.
- Wiem. Ale sama zobacz. Nie powiedziała nam o ważnej rzeczy. A jesteśmy drużyną i powinnyśmy mówić sobie o wszystkim.
- Ehh .. Chyba muszę z nią jeszcze pogadać. – powiedziałam Kinga.
- Jak tylko się uspokoi to z nią pogadasz.
- Ok. A teraz chodź. Trzeba się uszykować na ten zjebany trening.
- Spoko. Tylko błagam nie każ mi biegać nie wiadomo ile kilometrów. – powiedziałam z uśmiechem.
- Oj Misia, Misia to te nowe laski dzisiaj nam pokażą na co je stać. – odparła Kinga z chytrym uśmiechem. Hahaha Kocham ją.

*Kinga*

Ubrałam się i wyszłam szybciej z pokoju. Poszłam na halę. Położyłam się na parkiecie z Mikasą pod głową i rozmyślałam o tym wszystkim co się wydarzyło. Poczułam, że ktoś idzie w moją stronę. Nagle ktoś położył głowę na moim brzuchu. Tak. To była Mery.
- Przepraszam Mała. – powiedziała do mnie.
- Spoko. Nie jestem zła.
- Nie chciałam tak powiedzieć. Byłam zła. Ale wiem, że ty pewnie walczyłaś o to, żebym nadal była kapitanem.
- Starałam się. – powiedziałam do niej szczerze.
- Trener ma rację. Zasługujesz na to, żeby być kapitanem.
- Taki chuj. Obie wiemy, że ty nadajesz się do tego bardziej.
- Haha. Nie Mała. To my wszystkie słuchamy Ciebie. To ty jesteś naszym guru. Przepraszam, że nie powiedziałam o tych nowych dziewczynach. Bałam się.
- Ale Mery czego? Przecież jesteśmy jak rodzina, jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, no i jesteśmy najwspanialszą drużyną.
- Wiem. Ale bałam się, że będziecie złe na mnie, że nic nie zrobiłam tylko pozwoliłam, żeby trener przyprowadził nowe zawodniczki.
- Daj spokój. Żadna z nas nie byłaby zła na ciebie. Tylko wszystkie by kurwowały na trenera.
- Teraz wiem. Przepraszam.
- Nic się nie stało. Mam nadzieję, że „Kołczu” zrozumie jaki błąd zrobił. – uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Haha. Co planujesz dla nowych? – zapytała mnie.
- Cóż najpierw sprawdzimy jakie mają płuca, a później poturbujemy je trochę zagrywką.
- Haha. Dobre. Coś jeszcze planujesz?
- Zobaczymy jak już będą. – powiedziałam śmiejąc się. 
  


"- Co ty sobie wyobrażasz?!
- Ciebie pod prysznicem." ;)
       



Ten rozdział wyszedł jakoś tak bardziej o dziewczynach ;) 
mam nadzieję, że się spodoba ;)
pozdrawiam ;***
jutro już kolejny <3

            

niedziela, 28 września 2014

rozdział 7




"Są trzy rodzaje kobiet: damy, nie damy i nie każdemu damy."




*Kinga*

Po obiedzie był jeszcze jeden trening. Dziewczyny ćwiczyły ostro a ja obmyślałam już jak mam ubrać Misię. W końcu ma wyglądać olśniewająco. Po treningu każda poszła do swojego pokoju. My z Misią do nas. Wywaliłam ją do łazienki.
- Misia umyj się bo śmierdzisz, ogol nogi porządnie i tam inne części ciała też, bo wiesz głupio by było jakby Michał Cię rozbierał a ty byś tam miała włosy 5 centymetrowe. – uśmiechnęłam się złośliwie.
- No dzięki! Głupia jesteś wiesz. Też ci tak powiem jak będziesz się szykować na imprezę.
- Hahaha. Ja wiem co ja muszę golić. – odparłam ze śmiechem.
- Wyobraź sobie, że ja też.
- Haha. Pospiesz się! – krzyknęłam do niej szykując jej rzeczy.
- Nie bo się zatnę jeszcze. – odparła.
- W sumie racja. To nie spiesz się.
Uszykowałam jej wspaniałą sukienkę  i zajebiste buty. Gdy się ubrała zrobiłam jej loki i pomalowałam oczy złotym cieniem i przejechałem rzęsy tuszem. Misia przytuliła mnie mocno. Myślałam, że to koniec mojej misji no ale myliłam się. Dziewczyny przyszły do nas do pokoju.
- Kinga pomocy ! Nie wiem w co mam się ubrać. – powiedziała Sylwia.
- No właśnie. Ja też. – poparła ją Marlena.
I wyszło z tego, że ubrałam je wszystkie. Marlena była ubrana w białą sukienkę i śliczne białe buty. Uczesałam ją w koka. A makijaż zrobiła sobie sama. Delikatny. Z kolei Sylwia stwierdziła, że:
- Kinga, weź zrób ze mnie taką wiesz. Zimną sukę. Pobawię się dzisiaj. – uśmiechnęła się pod nosem.
- Skoro tak bardzo chcesz. – odparłam ze śmiechem. Poszukałam czegoś takiego wyzywającego i znalazłam. Ta sukienka jest wprost idealna! Buty też znalazłam wprost cudowne do tej sukienki te wysokie szpilki złapią niejednego faceta. Włosy zostawiła rozpuszczone, a makijaż zrobiła ostry.
- Kinguś skarbie, a mnie byś mogła jakoś ubrać tak wiesz? Skromnie czy coś? – zapytała Asia. – Nie chcę się rzucać w oczy. – zaśmiała się.
- Pewnie. Żaden problem. – uśmiechnęłam się i ubrałam ją w to cudo, i do tego prześliczne buty. Asia również nie chciała jakiejś wymyślnej fryzury więc wyprostowałyśmy tylko włosy i zrobiła sobie delikatny makijaż. No i na koniec została Ola. Uparła się na czarną sukienkę. W sumie sama też bym ubrała czarną gdybym oczywiście w ogóle szła na tą imprezę. Jej sukienka była taka fajna, bo zwiewna no i dobrze się w niej tańczy. Dała się namówić na czerwone szpilki. Wyglądała po prostu ślicznie. Cieszyłam się razem z nimi. Gdy już były gotowe do wyjścia ktoś zapukał do naszych drzwi. Misia poszła otworzyć i kogo tam ujrzała? Winiara. Był odwalony jak nigdy. Spojrzał na Michalinę i chyba nie wiedział co powiedzieć. Oczka mu się zaświeciły. Wiedziałam, że mu się spodoba. Ołłł je! Kinga jesteś boska!
- Yyy.. Cześć dziewczyny. – wydukał w końcu Winiar, ale nie spuszczał wzroku z Miśki.
- No hej. – odparłam. – A ty gdzie się tak odstawiłeś? – zapytałam.
- No chciałem zapytać czy byście nie poszły z nami na imprezę, ale widzę, że wychodzicie. – powiedział Misiu.
- W sumie to możemy iść z wami. – szepnęła Misia i uśmiechnęła się delikatnie. Rany ale ona wpadła! Omg!
- To super! – krzyknął Winiar i wychylił głowę na korytarz. – Chłopaki dziewczyny idą z nami!
- Ekstra! – krzyknął Kłos z Wroną równocześnie. Gdy już dziewczyny wyszły z pokoju, chłopaki przybiegli do nich jakby były boginiami. A Winiar nie spuszczał Miśki z oczu.
- Misiu… - powiedziałam do niego.
- Co ? – zapytał wciąż patrząc na Michalinę.
- Nie spierdol tego. – powiedziałam po prostu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie. Był taki szczęśliwy.
- Dziękuję. – odparł. Uśmiechnęłam się tylko i patrzyłam jak wszyscy wychodzą. Tylko Fabian stał na korytarzu i patrzył na mnie.
- No co? – zapytałam go. – Mykaj na imprezę. – uśmiechnęłam się.
- A ty nie idziesz? – zapytał.
- Nie. Nie mam ochoty. Zresztą wyglądam jak gargamel. – odparłam z lekkim uśmiechem. Ale było mi tak jakoś smutno. Matko święta! Kinga! Ty masz uczucia! O kurwa! Wyzywałam się w myślach.
- Jak ty nie idziesz to ja też nie. – powiedział Fabian i podszedł bliżej mnie.
- No ja pierdole. Kolejny. – mruknęłam pod nosem. – Idź, może znajdziesz tam swoją miłość. – uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Ja już znalazłem swoją miłość. Chyba. – odpowiedział mi Fabian.
- Super. Ja też. Nawet nie masz pojęcia jak go kocham. – powiedziałam. Fabianowi mina zrzedła. Zrobił się taki smutny i poważny. – Haha. Pan Tadeusz zawsze w pogotowiu. – powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi. – Zapraszam na trójkącik. – powiedziałam. Fabian spojrzał na mnie dziwnie. Ale delikatnie się uśmiechnął. Pokazałam mu flaszkę. Jego uśmiech stał się szerszy.
- No więc Fabianku dlaczego nie chciałeś iść na imprezę? – zapytałam gdy już się wygodnie usiedliśmy na łóżku.
- Chciałem iść z Tobą na tą imprezę. Chciałem popatrzeć na ciebie. – odparł trochę zawstydzony.
- Serio? – zdziwiłam się.
- Pewnie. Lubię patrzeć na Ciebie. Zawsze albo się śmiejesz albo wściekasz.
- Haha. Taaa.. Uwielbiam wkurwiać ludzi. -  Uśmiechnęłam się. – To co? Oglądamy coś? – zapytałam.
- A co proponujesz?
- Hmm .. jakiegoś dobrego pornola. – wyszczerzyłam się, a Fabian patrzył na mnie jak na wariatkę.
- Haha.. Żartuję! – krzyknęłam. – W obecności facetów nie oglądam pornoli. – dopowiedziałam.
- Haha. Oj Kinga. – zaczął się śmiać. Usadowił się wygodniej na moim łóżku, a ja włączyłam jakąś komedię. Wtedy Fabian wyciągnął coś spod mojej poduszki. – Yyy.. Kinga co to jest? – zapytał.
- Oddaj! To moje! – zabrałam mu moją maskotkę. – Mój Feluś, chodź do mnie mój maleńki. Mamusia Cię bardzo kocha. – powiedziałam czule do mojego misia.
- Haha. Śpisz z misiem? – zapytał wciąż śmiejący się Fabian.
- śmiejesz się ze mnie? O ty! Foch! I spadaj! – krzyknęłam na niego i zepchnęłam go z łózka.
- No Kinga, no! Nie fochaj się.. Proszę. Obiecuję, że nie będę się już śmiać. – powiedział Fabian.
- Pff ! Marzenia. Dobra nie focham się ale nie siedzisz ze mną na łóżku.! Taka kara. – powiedziałam. W sumie nie chciałam siedzieć koło niego bo by się to jeszcze źle skończyło.
- Ehhh.. No dobra. – odpowiedział Drzyzga i siedział dalej na podłodze. Hahhaha. Fajnie było.

*Asia*

Impreza była boska! Szkoda, że Mała nie szła z nami. Bawiłyśmy się świetnie. W pewnym momencie zauważyłam, że Misia tańczy cały czas z Michałem W. i szczerzyła się jak głupia. Och moje kochane laski. Gdyby była Kinga pewnie by była najbardziej nawaloną dziewczyną. Hahaha. Ta to uwielbia pić. A ja razem z nią. Chociaż nie powiem ostatnio w hotelu to trochę przegięłyśmy. Usiadłam się przy barze i zamówiłam kolejnego drinka. Jeszcze raz popatrzyłam na dziewczyny. Mery tańczyła z Kubiakiem, Bartmanem i Zatorskim. Sylwia w najlepsze bawiła się z Kłosem. Szukałam wzrokiem gdzie jest Ola i w końcu ją znalazłam. Stała w kącie z Nowakowskim i zażarcie o czymś dyskutowali, po czym Piotr mocno przytulił ją do siebie i poszli tańczyć. Uśmiechnęłam się. Miałyśmy szczęście. Znałyśmy się od tylu lat i każda z nas wiedziała kto się której podoba. Moim ulubionym siatkarzem był..
- Bartek. Co ty tu robisz? – zapytałam go mega zdziwiona.
- Przyszedłem prosić Cię do tańca Asiu. – powiedział. Był trochę wypity, ale wciąż mi się podobał.
- To chodźmy. – odpowiedziałam z uśmiechem. I sama ruszyłam na parkiet. Nie wiem ile czasu z nim tańczyłam, ale było tak cudownie, że mogłabym tak do końca życia.
- Masz śliczne nogi. A w tych szpilkach wyglądają nieziemsko. – szepnął mi na ucho Kurek.
- Dziękuję. – odszepnęłam mu. Kinga jednak wie na co facet zwraca uwagę. Zarumieniłam się.

*Kinga*

Obudził mnie hałas. Otworzyłam najpierw jedno oko, a później drugie. Przede mną stała pusta flaszka. O matko! Serio wypiliśmy w dwójkę  0,7? Dobrzy jesteśmy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzałam w stronę drzwi. I Usłyszałam:
- Cholera nie mam klucza. – powiedziała Misia.
- To chodź do mnie. – odpowiedział jej Winiar.
- Oj nie. Lepiej nie Michał. Jeszcze źle się to skończy. – odpowiedziała mu Misia. Ma rację. Facet nie wie co ją spotkało. Musiałam interweniować. Więc wstałam, żeby otworzyć drzwi i wtedy. Jeb!
- Kurwa! – wydarłam się jak głupia.
- Ałła moje żebra. – odpowiedział mi głos z podłogi.
- Kinga? Skarbie co się tam, dzieje? – zapytała przerażona Misia.
- Nic, nic idę ci otworzyć. – odpowiedziałam. – Drzyzga wstawaj z podłogi. – powiedziałam do Fabiana.
- Wiesz bardzo bym chciał ale leżysz na mnie. – odparł, a ja czułam jak się uśmiecha. No co za gnojek jeden.
- Debil. – rzuciłam i wstałam. Otworzyłam drzwi. Misia stała wystraszona, a na ustach Winiara wypełzł głupi uśmiech. – Tylko ani słowa. Głowa mnie boli. Już mam kaca. Właź Misia do środka. Winiar nie szczerz się bo dostaniesz w zęby. A ty Drzyzga – odwróciłam się do wciąż leżącego na ziemi Fabiana. – Spadaj do siebie. – dokończyłam.
- No dobra, dobra. Ale dobrze mi tu było. – powiedział uśmiechając się.
- Taaa wiem. Ze mną zawsze jest dobrze. – powiedziałam i dopiero wtedy pomyślałam jak to zabrzmiało. Misia spojrzała na mnie z głupkowatym uśmiechem i stwierdziła, że albo wciąż mam bombę, albo naprawdę jestem jebnięta. Michalina uśmiechnęła się do Michała i pożegnała się z nim.
- Ej no. – powiedział smutno.
- Co? – odpowiedziała Misia.
- Nie chciałaś ze mną spać to chociaż buziaka mi daj. – uśmiechnął się Winiar.
- Hahaha. Proszę. – dała mu buziaka w policzek. – Dobranoc Michał. – powiedziała uwodzicielsko.
- Dobranoc Misia. – powiedział do niej i już miał się zbierać gdy powiedział. – Dobranoc Kinga.
- Taaa. Dobranoc, dobranoc. – uśmiechnęłam się do niego. – Fabian! – krzyknęłam.
- No już wychodzę. Spodni szukam! – odpowiedział mi. Hahahah musiało to mega dziwnie wyglądać. Fabian w końcu znalazł spodnie, ubrał je i kierował się do wyjścia.
- Dobranoc Kinga. Trzeba to kiedyś powtórzyć. – powiedział Drzyzga i wyszedł, a ja stałam z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Żeby nie było wątpliwości graliśmy w pokera. Rozbieranego. Przegrał. Hahhaha. Gdy został w samych bokserkach to mu darowałam. I takim sposobem wygrałam. Dobra jestem nie? Hahahha.
- Mała chce wiedzieć wszystko ze szczegółami. Ale to rano bo teraz nie mam siły. – powiedziała Misia i położyła się do łózka.
- Pewnie i vice versa. Ale powiedz mi jedno. Dobrze było? – zapytałam ją.
- Mhm. Nawet nie wiesz jak. – odparła z rogalem na gębie.
- To dobrze kochanie, to dobrze. – powiedziałam i też położyłam się spać. Ciekawa jestem jak reszta dziewczyn. Kurwa głowa mnie boli. Więcej nie piję. Ehh .. Po co ja się oszukuję?

*Karol Kłos*

Kurde. Nie wiedziałem, że ta Sylwia jest taka zajebista. Tańczyłem z nią prawie cały czas. I czułem się naprawdę świetnie. Widziałem jak faceci na nią patrzą i miałem dziwną satysfakcję, że ona tańczy ze mną. W pewnym momencie poszliśmy do baru napić się. Wtedy zapytałem:
- Długo się znacie z dziewczynami?
- Od jakichś 5 lat. – odpowiedziała mi.
- To długo. – powiedziałem.
- Czy ja wiem? Czujemy się ze sobą jak siostry. No i zawsze trzymamy się razem. – powiedziała się uśmiechając.
- A Kinga to taka wasza szefowa? – zapytałem znów.
- Nie. Chociaż może trochę tak. Ona się martwi o nas. Już nie raz ratowała nam tyłki. – uśmiechnęła się pod nosem. – A co? Jesteś nią zainteresowany? – zapytała mnie.
- Co? Nie. Żartujesz? – powiedziałam zdziwiony.
- Każdy facet ją uwielbia. My jesteśmy w cieniu. Ale Kinga nigdy nie traktowała nas gorzej czy coś. Wie, że jest piękna. I umie z tego korzystać. Ale woli mieć cięty jęzor. My też ją taką lubimy. Smutna Kinga jest nie do życia. Ale za to Kinga która się wścieka to jest coś. – znowu się uśmiechnęła.
- Serio ? Ja to bym się jej bał gdyby była zła na mnie.
- Hahaha. Nie jest taka zła. Po prostu uwielbia wygrywać. Na meczach to często ona nas podnosiła na duchu. Najlepszy jej tekst to chyba był na meczu na Mistrzostwach Polski, przegrywałyśmy i to naprawdę dużo, a brakował nam tylko jeden set do wygranego meczu. Trener wziął czas i darł się na nas, a Kinga wtedy powiedziała: „ Niech trener nie drze mordy, same sobie poradzimy, dziewczyny słuchajcie, zobaczcie na tą laskę pod siatką jaki ona kurwa ma cellulit, normalnie to mnie wyprowadza z równowagi.” I zaczęłyśmy się śmiać. Gdy wróciłyśmy na boisko od razu zdobyłyśmy punkt i później kolejny. W ostateczności wygrałyśmy. Cieszyłyśmy się jak głupie i to wszystko dzięki Kindze.
- Widać, że ją szanujecie. – powiedziałem.
- Tak. I to bardzo. Jest sercem naszej drużyny, chociaż ona twierdzi, że jest wątrobą. Od razu uprzedzę twoje pytanie. Nie mam pojęcia dlaczego tak twierdzi. – powiedziała Sylw.
- Ok. Wracamy na parkiet? – zapytałem.
- Ty idź, ja idę już do hotelu. – powiedziała Sylwia i już chciała odejść, ale chwyciłem ją za rękę i powiedziałem.
- W życiu ci nie pozwolę iść samej. Idę z Tobą. – uśmiechnęła się do mnie tak cudownie. Hmm .. Wróciliśmy do hotelu. Odprowadziłem ją do pokoju, dostałem buziaka w policzek i poszedłem do siebie. 





"Boże zabiję się w tych szpilkach, ale przynajmniej umrę w pięknych butach."






Mam małe pytanko. Czy chciałybyście, żebym przez ten tydzień dodawała codziennie nowe rozdziały? Jeśli tak to dajcie znać w komentarzach ;) 
mam nadzieję, że ten się spodoba, chociaż szczerze nie ma w nim nic ciekawego :( 
obiecuję, że następny będzie o wiele lepszy i ciekawszy! xD ;***


            

rozdział 6




"Opętana jego urokiem."




*Michalina*

Gdy się obudziłam Kingi już nie było w pokoju. Hmm.. Dziwne. Nie słyszałam jak wychodziła. W ogóle ciekawe gdzie ona się tak wcześnie szlaja? Trudno, pogadam z nią później. Wstałam i ogarnęłam się. Wyszłam z pokoju i kierowałam się do stołówki gdy natknęłam się na Winiara. Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
- Hej.
- No cześć. – uśmiechnęłam się też
- Jak tam Kinga? – zapytał. No tak, przecież ona jest ważniejsza. Czemu ja w ogóle myślałam, że mogę mu się podobać?
- Ehh .. Nie wiem. Nie było jej w pokoju jak się obudziłam. – odpowiedziałam mu. Resztę drogi do stołówki szliśmy w ciszy. Co miałam mówić? Kurde chciałabym być taka jak Kinga. Ona zawsze wie kiedy i co powiedzieć no i jest odważna i to bardzo. Weszliśmy na stołówkę, on poszedł do swoich kolegów, a ja do dziewczyn. Kingi nadal nie było. Ciekawe gdzie ona jest?

*Fabian Drzyzga*

Gdy szedłem na śniadanie zauważyłem Kingę  jak rozmawia z Kubiakiem. Ehh .. Poczułem się mega dziwnie. Spojrzałem na Kingę i się uśmiechnąłem pod nosem. Ona jest taka ładna.. Hmm. Te jej ciało. Chyba była na basenie bo była w stroju kąpielowym. Ma śliczny tyłek. Jezu Fabian! Ogar! Jestem beznadziejny. Naprawdę. Poszedłem na stołówkę i zastanawiałem się dlaczego tak dziwnie się poczułem gdy widziałem ich razem. Wtedy przyszedł Winiar i powiedział:
- Ej nie wiecie gdzie jest Kinga? Bo Michalina mówiła, że jak się rano obudziła to jej już nie było w pokoju.
- Widziałem ją z Kubiakiem chyba wracali z basenu. – odpowiedziałem mu.
- Aha. Dziwne. Kubiak aż tak się przejął ? Czy może Kinga mu się spodobała? – powiedział Kłos.
- Nie wiem. Nie wnikam. – odpowiedział mu Wrona. Chłopacy dalej debatowali nad tym czy Kinga się podoba Kubiakowi, a ja wreszcie doznałem olśnienia. Byłem zazdrosny! To dziwne uczucie to była zazdrość tylko dlaczego miałem być zazdrosny? Przecież nie jestem z Kingą ani nic. Siedziałem zamyślony i nie usłyszałem co mówi Winiar.
- Co? Co? – zapytałem go.
- Mówię, że właśnie Kinga przyszła ale bez Michała.
- Aha. To ciekawe gdzie on jest? – zapytałem. Ale długo nie musiałem czekać na odpowiedź bo Kubiak już szedł w naszą stronę. Stanął na chwilę przy Kindze i coś jej powiedział, ona zaczęła się śmiać. A Kubiak przyszedł się do nas usiąść.
- Ty stary wy coś ten tego razem? – zapytał Winiar Michała. (wiem dziwnie to brzmi ;D )
- Nie no co ty! Zwariowałeś? Matko Boska i wszyscy ojcowie! Przecież ja ją dopiero co poznałem. A poza tym wydaje mi się, że prędzej zostaniemy przyjaciółmi. Z tego co widziałem ma już innego na oku. – powiedział szczerząc się do mnie. O co mu chodzi?
- Kubiak nie chce cię martwić ale jej twarz wygląda strasznie. – powiedział Wrona.
– Więc na związek i tak chyba nie miałbyś co liczyć. – uśmiechnął się cwaniacko Kłos.
- Hahaha. No bardzo śmieszne. Wiem jak wygląda, ale uwierzcie mi rano wyglądała jeszcze gorzej. Basen jej trochę pomógł i nabrała kolorów. – odpowiedział Michał.
- Stary to ty ją w stroju widziałeś? – zapytał nagle ożywiony Zibi.
- No tak. Byłem z nią popływać. – odparł jak gdyby nigdy nic Kubiaczek.
- I jak wygląda? – zapytał Zibi.
- Hahahah! Jaki ty głupi jesteś. Nie patrzyłem tak na nią, było mi przykro , że ją tak znokautowałem. Swoją droga pół nocy nie spałem bo się zastanawiałem dlaczego akurat w nią trafiłem. Masakra. – powiedział Dziku. Gadali dalej o tym, że Kubiak widział Kingę w stroju kąpielowym i w ogóle. A ja jakoś nie mogłem tego słuchać. Spojrzałem na Kingę i zauważyłem, że ona patrzy na mnie. Uśmiechnęła się do mnie lekko i skinęła głową. Uśmiechnąłem się i wstałem. Wyszedłem ze stołówki i poszedłem do siebie. Cały czas myśląc o niej. Kubiak mówił, że ma kogoś na oku. Chciałbym, żeby chodziło o mnie. Sam nie wiem czemu. Tak po prostu.

*Michał Winiarski*

Ok, dałem dupy wiem. Jak mogłem zapytać ją o Kingę. No jak? Tylko, że sam nie wiedziałem jak mam zacząć tą rozmowę. Czemu ja się tak denerwuję jak mam z nią gadać? No czemu? Myślałem o tym prawie cały czas. Zauważyłem, że Drzyzga wychodzi jakiś taki przybity. Postanowiłem, że pogadam z nim. Poszedłem za nim. Uśmiechnąłem się do dziewczyn, spojrzałem jeszcze na Misię i uciekłem stamtąd. Znalazłem Fabiana w jego pokoju. Leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit.
- Młody co Ci jest? – zapytałem.
- Zakochałeś się kiedyś od pierwszego wejrzenia? – zapytał mnie.
- Hmm.. Sam nie wiem. Wydaje mi się, że tak. Chyba teraz jestem zakochany. – powiedziałem. W sumie sam chciałem się komuś wygadać. Dziwnie mi było gadać na takie tematy z Fabianem no ale z kim innym bym miał pogadać?
- W kim?
- Nie chce na razie o tym mówić. – odparłem.
- Rozumiem. Czyli wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Owszem wierzę.
- Bo ja właśnie się zastanawiam czy to jest możliwe zakochać się w czyimś spojrzeniu, ciętym języku i pięknym ciele. – powiedział Fabian.
- Jeżeli ja mogłem się zakochać w długich nogach, pięknych ustach i wspaniałym uśmiechu to myślę, że ty też mogłeś się zakochać w tych wszystkich cechach które wymieniłeś.
- To dobrze. Chociaż wiem, że nie mam żadnych szans. – powiedział smutny Fabian.
- Ehh .. Młody to tak jak ja. – odparłem. – Robimy coś dzisiaj wieczorem? – zapytałem go.
- W sumie moglibyśmy iść gdzieś na imprezę czy coś nie? Jakoś się odchamić. – powiedział Fabian.
- Pewnie. To co? Pytamy chłopaków?
- Pewnie. – uśmiechnął się już Fabian. 

Trening

*Kinga*

Przez złamany nos siedziałam na ławce. Trener nie pozwolił mi dzisiaj grać. Żal mi go! Jak umierałam gdy miałam zakwasy to go to nie ruszało, a teraz się martwi o moje zdrowie? Zgred stary. Dziewczyny stwierdziły, że wychodzą dzisiaj na imprezę. Niech idą ja tam nie wystawiam dzisiaj gęby na światło dzienne. Michalina jest jakaś dziwna. Nie odzywa się do mnie. Tylko nie wiem o co jej chodzi. Hmm.. Zaraz z nią pogadam, bo już kończą. Michalina podeszła do ławki po swoją wodę. Więc skorzystałam z okazji.
- Misia co jest? Od rana się do mnie nie odzywasz. Zła jesteś na mnie? – zapytałam ją.
- Nie. – odpowiedziała jakoś tak szorstko.
- To co jest? – zapytałam już zła.
- Nic. Daj spokój nie mam siły. – powiedziała Michalina.
- Co daj spokój kurwa! Od rana się nie odzywasz, rzucasz dupą, i w ogóle jesteś jakaś przyjebana więc się pytam o chuj ci chodzi?! – wydarłam się już.
- Nie drzyj się na mnie. Jak ci się coś nie podoba to znajdź sobie nową przyjaciółkę! – wydarła się na mnie.
- A weź spierdalaj. – powiedziałam już spokojniej, wstałam z ławki i chciałam już wyjść gdy usłyszałam.
- Chuj Ci w dupę.
- Na przyjemność trzeba sobie zasłużyć. – odpowiedziałam na to spokojnie. Odwróciłam się i widziałam, że Misia stoi z łzami w oczach ale z uśmiechem na twarzy. Wiedziałam już, że trochę jej przeszło. Ale nadal nie wiedziałam o co jej chodzi.

*Michalina*

Pokłóciłam się z Małą. Jest mi cholernie przykro. Jest moją najlepszą przyjaciółką i wiem, że bez niej sobie nie poradzę. Muszę ją jakoś przeprosić. Gdy wróciłam do pokoju ona leżała na łóżku z zamkniętymi oczami i słuchawkami na uszach. Ehh .. Poszłam się wykąpać. Posiedziałam trochę w wannie. Gdy wyszłam Mała wciąż leżała ale chyba spała bo słuchawki leżały na podłodze. Położyłam się koło niej i wtuliłam się w nią. Znowu poleciały mi łezki.
- Czego ty znowu ryczysz co? – zapytała Kinga. Uśmiechnęłam się przez łzy.
- Przepraszam. – powiedziałam skruszona.
- Za co? Przecież od samego początku naszej znajomości wiem, że jesteś idiotka. Żadna nowość. – odpowiedziała mi, ale oczy miała wciąż zamknięte.
- Wiesz co? Kocham Cię za to, że zawsze przy mnie jesteś, ale nienawidzę Cię za to, że tak dobrze wyglądasz. – powiedziałam szczerze.
- Dobrze? Mordę mam w sińcach, nos wielki jak gargamel i usta jak po botoksie. I ty mówisz, że ja dobrze wyglądam? Misia o co w ogóle chodzi co?
- O faceta. – odparłam zwyczajnie.
- Tyle to ja się sama domyśliłam. O jakiego faceta?
- O Michała. – powiedziałam zamykając oczy.
- Kubiaka?! – wydarła się Kinga, podnosząc się.
- Nie no co ty. O Winiarskiego mi chodzi. – powiedziałam zdziwiona.
- Uhh .. Zaraz chwila. Przecież mnie i Winiara nic nie łączy. Zresztą on cały czas gapi się na Ciebie. – powiedziała Kinga szczerze.
- Co? Dzisiaj rano wyszłam z pokoju na śniadanie. Szłam sama bo ciebie nie było. Swoją drogą gdzieś ty była co?
- No na basenie. Musiałam się trochę wyciszyć bo jak się zobaczyłam rano w lustrze to normalnie myślałam, że padnę. No ale czekaj. Poszłaś na śniadanie i co?
- No i spotkałam Michała. Więc poszliśmy razem, a wtedy on zapytał mnie jak się czujesz. Myślałam, że się tam poryczę. Chciałabym się podobać jakiemuś facetowi tak jak ty.
- Ty głupia jesteś! Przecież ty się mu podobasz. Zobacz jak on się peszy przy tobie. Przy mnie zachowuje się normalnie, bo nie boi się, że coś chlapnie czy coś. A ty go stresujesz. Nie widzisz tego? – zapytała mnie Mała.
- Nie. – odparłam szczerze. – Czyli sądzisz, że mu się podobam? – zapytałam z nadzieją.
- No raczej nie inaczej! Idziesz z dziewczynami na tą imprezę wieczorem? – zapytała mnie Kinga.
- Tak. A ty nie idziesz?
- Yyyy! Nie! Bez przesady wiem, że jestem zajebista i w ogóle no ale sama popatrz na mój ryj.
- Yyy .. no tak. Sorry . – powiedziałam do niej.
- Spoko. Więc wieczorem robimy Cię na mega bóstwo! I zakręcisz się wokół Michała. Zobaczysz, jak tylko cię ujrzy szczęka mu opadnie. – odparła pewna siebie Kinga.
- No nie wiem. Jak ty nie idziesz to ja też nie pójdę. Przecież cię nie zostawię. – powiedziałam.
- Żartujesz? Facet twoich marzeń jest do zdobycia, a ty będziesz rezygnować z niego, żeby posiedzieć z gargamelem ( czyt. Kingą. ) w pokoju? – zapytała mnie Kinga.
- To się nazywa przyjaźń. – odparłam szczerze.
- Chyba debilizm. Weź mnie nie wkurwiaj nawet i się nie kłóć. Idziesz na imprezę i masz tam zagadać do Michała. Koniec kropka. A o mnie się nie martw. Znajdę sobie zajęcie. Na drutach porobię czy coś. – uśmiechnęła się do mnie Kinga.
- Hahhaa. Kocham Cię. – powiedziałam do niej.
- Wiesz .. ja nie mam żadnych wątpliwości. – powiedziała ciesząc ryja.
- Ej chwila. Jak powiedziałam, że chodzi mi o Michała to zapytałaś czy chodzi o Kubiaka i byłaś przerażona. Czy wy coś ten tego? – zapytałam Kingę, przypominając sobie jej reakcję.
- Nie. Znaczy się ranek spędziłam z nim na basenie. Przyszedł mnie przeprosić i dał mi czekoladę. – wyszczerzyła się do mnie.
- Hahaha. Wie jak cię przekupić. – powiedziałam do niej. – I co było dalej?
- No w sumie to nic. Pogadaliśmy trochę i powygłupialiśmy się. Stwierdził, że musimy się przyjaźnić bo jesteśmy tak samo jebnięci.
- No, no, no. – powiedziałam z uśmiechem. – Czyżby pan Kubiak się zabujał?
- Mam wielką nadzieję, że nie. Dobrze wiesz, kto mi się podoba.
- Wiem. Fabian. Patrzył się dzisiaj na Ciebie cały czas.
- Widziałam. Ale później wyszedł ze stołówki i nie miał za ciekawej miny. – powiedziała Kinga.
- Oj tam. Na pewno jest gites. A teraz chodź na obiad bo umieram z głodu. – powiedziałam do Małej.
- Nie chcę mi się. Nos mnie boli. Idę spać dalej bo mnie obudziłaś. A ty spadaj jeść grubasie. – powiedziała do mnie i wysłała buziaka w powietrzu.
- Hahaha. Dzięki za szczerość gargamelu. – odpowiedziałam jej, spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka. Hahaha. Uwielbiam ją. Wiedziałam, że nie będzie zła na mnie za tą kłótnię. Nigdy nie jest zła. Zawsze jest po mojej stronie. Za to ją kocham. Poszłam na obiad. Po drodze spotkałam Winiara, Kubiaka, Drzyzgę i Zibiego. 
- Panowie też na obiad? – zapytałam ich ale patrzyłam na Zibiego.
- Oczywiście droga pani. Może mamy dotrzymać pani towarzystwa? – odpowiedział Bartman.
- Och. Byłoby cudownie. – odpowiedziałam z uśmiechem. Michał W. nie miał szczęśliwej miny. Ale zerknęłam na niego tylko raz. Bartman chwycił mnie pod pachę i poszliśmy na obiadek.


"Wyglądasz jak pomyłka genetyczna pijanego naukowca."

       

            

środa, 24 września 2014

rozdział 5




"Twój uśmiech wplątany w moje myśli."




*Michalina*

Miałyśmy trening razem z chłopakami. Gdy poszłyśmy na salę zauważyłam, że Kinga gada z Fabianem. Hmm… ciekawe o czym? Muszę to z niej wyciągnąć po treningu, oczywiście jak będę miała siły. Zebraliśmy się już wszyscy i czekaliśmy na trenerów. Gdy przyszedł Antiga byłam pewna, że tylko on będzie na tym treningu. Zresztą nie tylko ja tak myślałam.
- No nie. Znowu „Kołczu”. – westchnęła Kinga gdy ten tylko wszedł na halę.
- Też się cieszę Kinga. Mam nadzieję, że zrobiłaś to o co cię prosiłem? – zapytał ją.
- Oczywiście trenerze. Jak zawsze. – uśmiechnęła się cwaniacko Mała.
- Słuchajcie. – powiedział Antiga. – Podzielimy was na drużyny. Żebyście mogli się dobrze rozegrać. No i pograć trochę. Chłopcy proszę was tylko o to, żebyście też dali pograć dziewczynom.
- Tak jest trenerze. – odpowiedzieli chórem.
Było naprawdę super. Grałam w drużynie z Aśką, Kurkiem, Bartmanem, Drzyzgą, Kłosem i Zatorskim. Graliśmy przeciwko drużynie gdzie była Kinga, Winiarski, Nowakowski, Wrona, Sylwia, Konarski i Ignaczak. Skład trzeci i czwarty był trochę wybrakowany ale w sumie chodziło o to, żeby każdy pograł. W trzeciej drużynie grali: Ola, Mika, Ruciak, Żygadło, Mery i Możdżonek, a w składzie czwartym: Zagumny, Kubiak, Wlazły, Bociek, Buszek i Kosok. Mecze były naprawdę wyrównane. Walka toczyła się do ostatniej piłki. Cieszyłyśmy się jak głupie. A najbardziej cieszyła się Kinga bo jak to stwierdziła:
- Jestem najniższą osobą na tej Sali, a i tak dosięgam do bloku! Ha je! – zaczęła się śmiać. Tak, tak, Kinga nie jest naszym libero tylko rozgrywającą. Haha .. Tak, ten kurdupel rozgrywa, ale trzeba przyznać, że robi to znakomicie. Wszystko toczyło się naprawdę bardzo fajnie. Chłopacy śmiali się z nas jak nam coś nie wychodziło i w drugą stronę też to działało. Wreszcie drużyna Kingi wygrała z moją drużyną. Zamieniliśmy się.  My graliśmy z drużyną gdzie była Ola i Mery, a Kingi drużyna tam gdzie byli sami chłopacy. Znowu zaczęła się walka. Ale wszystko przerwał przeraźliwy krzyk…

*Kinga*

- Kurwa!!!! – krzyknęłam zła. – Jak nic mam złamany nos. – powiedziałam już nie krzycząc.
- Przepraszam, przepraszam nie chciałem. Naprawdę. – tłumaczył się Kubiak.
- Spoko. Przeżyję. – odparłam.
- Kinga ja naprawdę nie chciałem. Wybacz proszę.
- Mała co jest ?! – zawołał do mnie trener gdyż chyba zauważył, że leżę na ziemi.
- Umieram nie widać? – warknęłam na niego.
- Pokaż. – powiedział trener i stwierdził. – Nie wygląda to dobrze, chyba jest złamany.
- Och nie tylko nie to! Kto będzie mnie chciał z takim nosem? – powiedziałam z ironią.
- Widzę, że humor ci dopisuje. – powiedział trener.
- Jak chuj. – odpowiedziałam. Chciałam wstać. Ale Kubiak się odezwał:
- Nie wstawaj, zaraz przyjdzie nasz lekarz to cię opatrzy. Proszę.
- Wiesz, nie mam zamiaru leżeć na parkiecie gdy wszystkie wielkoludy się na mnie patrzą.
- Kinga! – wydarła się Misia.
- Czego?
- Uuu.. Ale masz wielki kichol ! – powiedziała z lekkim przerażeniem.
- No w końcu ktoś mówi szczerze. – uśmiechnęłam się ale nie długo bo nos bolał mnie tak cholernie, że nawet się śmiać nie mogłam. – Dobra pierdole wstaje.
- No leż spokojnie. – powiedziała Misia.
- Taaa, a jak kurwa odleżyn dostanę to dupę ty mi będziesz smarować.
- Fuuu .. ! Dobra wstawaj. Tylko uważaj. – powiedziała Michalina.
- Hahhaah. A co kurwa nos mi odleci?
- Co się stało? – zapytał mnie lekarz chłopaków.
- Yyy.. no tego jakby to powiedzieć. Kurwa nos mam złamany. – powiedziałam zła. Czy koleś nie widzi, że cały nos mam we krwi?
- Ok. Chodź do mojego gabinetu. – powiedział doktor Sowa.
- Spoko. – poszłam za nim. A za mną Kubiak. Zaraz chwila, a ten gdzie? A chuj tam. Nos mnie boli. W gabinecie doktor opatrzył mnie dokładnie i stwierdził:
- Słuchaj. Niestety nos jest złamany. – kurwa jakbym tego nie wiedziała. – Ale mogę ci go nastawić. Masz też lekko rozciętą wargę, ale to chyba ci nie będzie w niczym przeszkadzać?
- Nie, nie będzie. To co? Nastawi mi doktor nos? – zapytałam z lekką obawą.
- Pewnie. – odparł. No i wziął się do roboty. Założył białe rękawiczki. Oczyścił mi dokładnie nos z krwi i chwycił mocno za noc, po czym nim poruszył i zaczął wstawiać tam gdzie powinien być. A ja co musiałam zrobić? No wiadomo. Darłam się jak głupia. Hahhaha. No ale co? Bolało nie?

*Michał Kubiak*

Poszedłem za Kingą do doktora, ale zostałem na korytarzu. Naprawdę nie chciałem uderzyć w Kingę. Ta cholerna piłka mi zeszła nooo .. A teraz ona siedzi w gabinecie z doktorkiem, a ja siedzę i się wyzywam od najgorszego. Czemu nie mogłem trafić np. w Winiara albo Pita? No dlaczego? Nie no Kubiak dałeś dupy. Jesteś kretynem, debilem, osłem .. Pewnie wyzywałbym się dalej od najgorszych ale usłyszałem krzyk Kingi. Chciałem tam wejść. Ale co bym tam zrobił? Chwycił za rękę? Powiedział, że będzie dobrze? Przecież cholera wiem jak boli złamany nos. Byłem mega zły na siebie.

*Fabian Drzyzga*

Kinga złamała nos. Albo raczej to Dziku złamał jej nos. Kurde musiało naprawdę boleć, a Kinga zgrywała twardą. Dziwnie się czułem gdy patrzyłem na nią jak jej krew leciała z nosa. Nie żebym się brzydził krwi, chodzi mi o to, że chciałem właśnie podejść do Kingi i ją przytulić albo chociaż chwycić za rękę. Kurwa Fabian od kiedy ty taki czuły jesteś co? Muszę się wziąć w garść, przecież nie mam u niej szans. Kubiak był zły na siebie. I to bardzo. Było to po nim widać. Pewnie teraz będzie nie do życia.

*Michał Winiarski*

Michalina. Misia. Hmm… Jak to cudownie brzmi. Uśmiechałem się pod nosem. I jakie podobne do Michała. Ehhh.. Kurde Winiar! Kindze się krzywda stała a ty myślisz o jej przyjaciółce. Cały trening jak tylko mogłem obserwowałem Michalinę. Jest piękna. I ma takie długie nogi. Muszę z nią pogadać jak tylko wyjdzie z szatni. No tak. Ogarnąłem się szybko i czekam na korytarzu na Michalinę. W końcu wyszła z szatni i to sama! Ołłł je! Los się do mnie uśmiechnął.
- Hej. – powiedziałem.
- No hej. – odparła uśmiechając się ślicznie.
- Chciałem ci powiedzieć, że świetnie grasz. – uśmiechnąłem się i ja.
- Yyy.. Dziękuję. – powiedziała zawstydzona. – Przepraszam ale muszę znaleźć Kingę.
- Pomóc Ci? – zapytałem z nadzieją.
- Jeśli chcesz.?
- Pewnie. – powiedziałem, a pomyślałem tylko „nawet nie wiesz jak bardzo”.

*Michalina*

Dziwnie mi było iść z Michałem no ale skoro chciał to czemu nie? Nie mogłam patrzeć mu w oczy. Jak rozmawialiśmy cały czas odwracałam wzrok. Pewnie myśli sobie, że jestem jakaś nienormalna czy coś. No ale on ma takie śliczne oczka, można się w nich utopić. W końcu znalazłam Kingę. Stała przed gabinetem i słuchała co jej mówił lekarz. A Kubiak stał za nią i dziwnie się patrzył na nią. Hmmm.. Czyżby Mała mu się spodobała? Nie no chyba nie. Pewnie czuje się mega winny. I słusznie. Po co walił na siłę ? Ale dziwne jest też to, że Kinga nie widziała tego i że nawet nie zdążyła się jakoś obronić czy coś. Hmm.. Muszę z nią pogadać.
- Mała! – krzyknęłam do niej.
- Co się drzesz? Mam złamany nos, ale nie ogłuchłam przez to. – powiedziała jak gdyby nigdy nic.
- Bardzo boli? – zapytał ja Winiar.
- Złamię ci nos, albo może Dziku ci go złamie ma w tym wprawę i wtedy zobaczysz. Co ty na to? – zapytała go Kinga. Hahaha.. Ta sobie w ogóle nic nie robi z tego, że to są sławni siatkarze czy coś tylko musi cisnąć równo. Zwariuję kiedyś z nią.
- Yyy .. Nie dzięki. Wolałbym mieć prosty nos. – powiedział przestraszony Misiu.
- Wiesz .. Marne szanse. Twój nos już jest krzywy. – powiedziała uśmiechnięta Kinga.
- No Kinga! – wydarłam się na nią.
- No co? Ale wiesz co Michałku? – zwróciła się do Winiara.
- Co? – odparł Winiar ale widać było po nim, że nie może wytrzymać ze śmiechu.
- Powiem ci w tajemnicy, że może nos masz krzywy, ale za to oczy jakie piękne! – uśmiechnęła się Mała. – Każda dziewczyna kocha twoje oczy. Nawet Misia. – puściła do niego oczko. Zabiję ją.
- Hmm.. – uśmiechnął się do mnie tak jakoś słodko. A ja nie wiedziałam co mam zrobić. – A ty droga Kingo też kochasz moje oczy? – zapytał ją śmiejąc się.
- Przykro mi stary. Ja kocham tylko swoje paczydła. Wiesz.. Dzięki nimi widzę i w ogóle. Twoje do szczęścia nie są mi potrzebne. – uśmiechnęła się szczerze.
- Taaa.. Ale jakoś piłki nie zauważyłaś gamoniu. – powiedziałam do niej.
- No bo kurwa akurat mrugałam. – powiedziała urażona. – Ta piłka leciała z prędkością 120km/h jak nie więcej! – krzyknęła do mnie. Oho! Czyli jednak nie widziała tej piłki i jestem prawie pewna, że nie mrugała wtedy tylko za kimś się oglądała. Tylko za kim?
- Mała nie takie piłki odbierałaś, grałaś kiedyś na libero więc refleks masz dobry. – powiedziałam z uśmiechem, na co ta mnie zgromiła wzrokiem. I wtedy po raz pierwszy odezwał się Kubiak.
- Grałaś kiedyś jako libero? – zapytał zdziwiony.
- A co w tym dziwnego? W starym klubie nikt mi nie dawał szansy na inną pozycję. Za mała jestem. – powiedziała Kinga.
- Hmm.. Ok. – odparł Kubiak.
- Dobra to wy róbcie co chcecie a ja idę się wykąpać i spać. – powiedziała Kinga i ruszyła w stronę naszego pokoju.
- Na razie chłopaki! Do jutra! – krzyknęłam do chłopaków i poleciałam za Kingą. Kinga wykąpała się i zasnęła od razu chyba była naprawdę wykończona, przecież ona przed snem zawsze gada jak najęta i nie można jej gęby zamknąć. Hmm.. Pogadam z nią jutro.

Ranek

*Kinga*

Fuck ale mnie nos boli. Masakra. Muszę iść się ogarnąć i idę pobiegać. Jednak gdy wstałam, stwierdziłam, że mam mega zakwasy i pierdole bieganie. Ubrałam się w strój kąpielowy i poszłam na basen. Lecz najpierw zobaczyłam się w lustrze. Jęknęłam. Nie tylko nie to. Nie dość, że miałam opatrunek na nosie to jeszcze mi wyszły mega wielkie sińce pod oczami no i moja warga zrobiła się dziwnie większa. Kurde botoks czy co ? Dobra nie ważne. Idę popływać, muszę się odstresować i wyciszyć trochę moje zakwasy.

*Michał Kubiak*

Nie mogłem spać w nocy. Cały czas się przejmowałem co z Kingą. Rano wstałem i ubrałem się. Chciałem iść pobiegać i wtedy zobaczyłem ją. Szła ubrana w strój kąpielowy z ręcznikiem pod pachą. Spojrzałem na jej twarz. Wyglądała strasznie. Sińce pod oczami, usta spuchnięte no i ten opatrunek na nosie. Oj Kubiak, Kubiak! Jesteś idiotą. Stwierdziłem, że pójdę jeszcze raz przeprosić. Wyciągnąłem z torby wielką czekoladę, ubrałem gatki kąpielowe i poszedłem na basen.

*Kinga*

Nikogo nie było. Jak dobrze. Dzisiaj powinnam siedzieć w pokoju i nikomu się nie pokazywać. Wyglądam strasznie. No ale cóż. Nie moja wina. Chociaż po części moja. Po cholerę ja patrzyłam na Drzyzgę? No po co? A teraz mam za swoje. Oj głupia ty, głupia! Jednak faceci to problemy. Gdy tak siedziałam i myślałam nad tym jaka to ja głupia jestem, zauważyłam, że ktoś idzie w moim kierunku. A tak Dziku.
- Hej. – powiedziałam do niego.
- No cześć. Kinga słuchaj ja cię chciałem jeszcze raz bardzo przeprosić. – powiedział Michał i dał mi czekoladę.
- Jaaa! Ty to wiesz jak przepraszać kobietę. – uśmiechnęłam się do niego.
-Pomyślałem, że to tak na osłodę będzie.
- Jest gites, wskakujesz? – zapytałam go.
- Jeśli się zgodzisz? – odparł z lekkim uśmiechem.
- No więc tak. Znaj mą dobroć. Masz ten zaszczyt. Możesz wskakiwać. – roześmiałam się.
- No więc czuję się zaszczycony. – powiedział Kubiak i wskoczył do wody, podpłynął do mnie i zaczęliśmy gadać o wszystkim.  Siedzieliśmy w wodzie chyba dobrą godzinę gdy się odezwałam:
- Dobra Kubi, siedzę tu już naprawdę długo i wyglądam jak wysuszona śliwka, dlatego czas wyjść, zresztą zaraz śniadanie.
- Spoko, spoko. Wiesz co? – powiedział poważnie. Już się przestraszyłam, że powie coś w stylu podobasz mi się czy coś. Ale on powiedział:
- Lubię Cię. Stwierdzam, że jesteś walnięta ale pozytywnie, tak samo jak ja. – wyszczerzył się. – Dlatego powiem wprost. Musimy zostać przyjaciółmi. Takie debile jak my muszą się trzymać razem.   
- Ołłł jee! No wiadomo Kubiaczku, wiadomo. A teraz chodź przyjacielu mój, czas na śniadanie. – powiedziałam z głupim uśmiechem na twarzy. Cieszę się, że Michał to powiedział. Właśnie kogoś takiego potrzebuję. Poszliśmy na śniadanie.





"Skoro Batman taki mądry i sprytny to dlaczego nosi majtki na spodniach?"      





No i kolejny rozdział za mną. Mam nadzieję, że się spodoba. :) 
pozdrawiam :*