volleyball

volleyball

środa, 8 października 2014

rozdział 14


"Najpiękniejszy uśmiech ma ten co najwięcej wycierpiał."





*Marcin Możdżonek*

Trening przebiegł pomyślnie. Haha. Kinga nic nie nabroiła tylko kłóciła się z trenerem. Te jej teksty mnie po prostu rozwalają.
- Kinga! Do cholery weź się w garść! – wydarł się na nią trener gdy źle rozegrała.
- Nie wkurwiaj mnie! – odpowiedziała mu Kinga.
- No weź wyrażaj się!
- Spierdalaj! Sam grać nie umiesz, a tutaj udajesz chuj wie jakiego bohatera. – pocisnęła mu Mała.
- Ja pierdole. Normalnie nie wyrobie zaraz. Kinga.. Jesteś niemożliwa. Chyba znajdę zastępstwo za ciebie. – powiedział poważnie trener.
- Haha. Taki chuj! Ciekawe gdzie trener znajdzie jakąś laskę? A może ma zagrać ta dziewczyna co tu była ostatnio na treningu? Ten jebany plastik? – zapytała wściekła Kinga.
- Zobaczymy. – odpowiedział jej trener. Oho będzie zadyma.
- Chuj ci w dupę tak dla przyjemności. – powiedziała do niego Mała.
- Dlaczego ty nie możesz ze mną normalnie rozmawiać? – zapytał „Kołczu”
- A dlaczego trener zawsze musi się dopierdolić do mnie co?
- Bo mnie nie słuchasz. – powiedział już normalnie i nawet uśmiechnął się.
- Dlatego mnie trener uwielbia. I dlatego tak dobrze gram. – odpowiedziała. Haha. Wszyscy stali zdziwieni. No prawie wszyscy.
- Chłopaki gracie czy nie? – zapytała Asia.
- No ale jak wy możecie grać gdy Kinga się tak kłóci z trenerem? – zapytałem.
- Normalnie. U nich to jest norma. Te teksty to jeszcze ładne są. Byście widzieli jak oni gadają ze sobą przed meczem i po meczu. Wtedy takie kurwy latają, że masakra, aż się tego słuchać nie da. – powiedziała Sylwia.
- Serio ? – zapytał Wrona.
- No serio, serio. – odparła Mery.
- I trener jej za to nie wywali? – zapytał Winiar.
- A tylko by spróbował! Dobrze wie, że jak wywali Kingę to może szukać sobie całego składu. A gdzie on nagle znajdzie 6 dziewczyn? – odpowiedziała na to Misia.
- To aż tak jesteście zżyte? – zapytał Zator.
- Paweł to się nazywa prawdziwa przyjaźń i jesteśmy ze sobą na dobre i złe. – odpowiedziała Ola.
- Ja pierdzielę to podziwiam. – powiedziałem do nich.
- Marcin my jesteśmy dla siebie jak rodzina. I wiemy o sobie prawie wszystko. Każda z nas coś przeżyła i tylko w swoim gronie czujemy się dobrze. I możemy zawsze ze sobą pogadać. – powiedziała Mery.
- Dobra ludzie koniec treningu. – powiedziała do nas Kinga. Wszyscy zadowoleni poszliśmy się przebrać. Lubię spędzać czas z dziewczynami bo są strasznie pozytywne. Haha. Szczególnie Kinga.

*Kinga*

- Ja pierdole! – powiedziałam do reszty.
- Kogo znowu? No weź nie pierdol tyle, nie chcę jeszcze być ciocią. – odpowiedziała mi Sylwia.
- Haha. Bardzo śmieszne. – odparłam na to z uśmiechem.
- Nie denerwuj się. Przecież cię nie wypierdoli. – powiedziała Misia.
- Wiem. – uśmiechnęłam się. Spojrzała na mnie z miną pod tytułem „Serio?” – No co? – zapytałam.
- Skoro to wiesz, to po cholerę się denerwujesz? – zapytała Ola.
- Bo już mam powoli go dosyć. Zawsze do mnie o coś sapie.
- Wiem Mała, wiem. – powiedziała Asia. – Ale dobrze wiesz, że jesteśmy zawsze z Tobą.
- Taaa wiem. – poszłyśmy każda do siebie. Nie miałam już na nic siły więc poszłam się wykąpać. Gdy wyszłam z łazienki walnęłam się na wyrko i zamknęłam oczka. Misia poszła się ogarnąć, a gdy wyszła powiedziała tylko:
- Skarbie ja wychodzę, bo umówiłam się z Michałem.
- Spoko, spoko, idź już. – odpowiedziałam.
- Nie jesteś zła? – zapytała poważnie.
- Jeszcze nie, ale zaraz kurwa będę. Idź już, spać chcę. – odpowiedziałam.
- Ok, ok. Kocham cię. – powiedziała i wyszła z pokoju. Westchnęłam tylko. Nie wiem co już mam o tym wszystkim myśleć. Czy byłam zła za to, że Misia spędza więcej czasu z Misiem niż ze mną? Oczywiście, że nie. Przecież widzę, że się zakochała. Nie chce tego psuć. Chociaż czasami mi jej brakuje. Niby jesteśmy tutaj kilka dni ale ja się czuję jakbyśmy były tutaj z rok jak nie więcej. Czy ja się czasami nie starzeje? Masakra. Chciałam zasnąć i już mi się prawie udało gdy dostałam sms’a : „Masz 10 min. U mnie w gabinecie. Już!” ja pierdole jak on mnie denerwuję. Taaa.. Sms od „Kołcza” ciekawe co chce ten zgred? Może faktycznie chcę mnie wywalić? Obiecuję sobie, że jeżeli mi powie, że mnie wyrzuca to nie będę ryczeć i zwieję stąd jak najszybciej. Wstałam i poszłam do niego.
- Co jest? – zapytałam na wejściu.
- Słuchaj Mała. Dostałem dzisiaj wiadomość, że za trzy dni możemy zagrać mecz. – powiedział trener zadowolony.
- Spoko, a z kim? – zapytałam.
- Z dziewczynami z Zielonej Góry.
- A gdzie?
- Tutaj w Spale. U nas na hali.
- No to spoko.
- Pytanie do was czy chcecie grać? – zapytał poważnie. No nie wierzę on się mnie pyta o zdanie? Do czego to doszło?
- Pewnie. Możemy się sprawdzić przecież. – odpowiedziałam szczerze.
- Masz rację. Wiedziałem, że się zgodzisz. Dlatego gramy za trzy dni u nas o godzinie 12. – powiedział trener.
- Ja! Akurat o 12? Obiad mi przepadnie nooo .. – powiedziałam ale z uśmiechem.
- To wyskoczycie sobie po meczu gdzieś. – odparł. – Dam wam wolne do końca dnia.
- Ja! Super! – uśmiechnęłam się. – To wszystko?
- Tak. Przekaż to dziewczynom.
- Ok. – odparłam i wyszłam. Szłam w stronę mojego pokoju ale natknęłam się na korytarzu na Pita i Olkę. Całowali się bardzo namiętnie. Haha.
- No cześć gołąbeczki! – wydarłam się na co oni odskoczyli od siebie. – Hahaha. O kurwa, bo jebne. – zaczęłam się śmiać już na maksa.
- Czyś ty zwariowała?! Mało zawału nie dostałam. – powiedziała Ola.
- Nie mogłam się oprzeć. – wyszczerzyłam się. – A skoro już się widzimy to oznajmiam, że za trzy dni mamy mecz.
- Co? Gdzie? Jak? Z kim? – zapytała Olka.
- Mecz w siatkówkę. Tutaj w Spale, u nas na hali. Normalnie. I z jakimiś laskami z Zielonej Góry. – odpowiedziałam na każde jej pytanie po kolei.
- Uhh.. To spoko. – uśmiechnęła się.
- Przekaż Aśce. – powiedziałam jej i ruszyłam w stronę mojego pokoju. – Możecie się już dalej obściskiwać. – dopowiedziałam ze śmiechem.
- A spadaj małpo! – wydarła się jeszcze za mną Ola. Zaśmiałam się. No i wszystko było by piękne gdyby nie fakt, że Misia z Misiem ulokowali się u nas w pokoju. Jezu. Co to dzisiaj dzień obściskiwania się?
- Yhym. – odchrząknęłam. Odkleili się od siebie i spojrzeli na mnie. – Ehh.. Misia za trzy dni mamy mecz z laskami z Zielonej Góry o 12 u nas na hali tutaj w Spale. – powiedziałam i już miałam zamknąć drzwi gdy usłyszałam.
- Kinga czekaj! – Misiek się odezwał.
- Co znowu? – zapytałam.
- Nie złość się. Już wychodzę. – powiedział troszkę speszony.
- Daj spokój. Wymieniajcie sobie ślinę dalej. Idę się przewietrzyć. – powiedziałam.
- Ale na pewno? – zapytał szczerze.
- Misiek, spierdalaj już no. Widzę, że chcecie spędzić czas razem to sobie go spędzajcie razem.- powiedziałam do Michała. -  Tylko błagam następnym razem po prostu napisz mi sms’a czy coś, że jesteście tutaj razem ok? – powiedziałam już do Michaliny.
- Przepraszam. – odpowiedziała.
- Luz. A teraz pa. – powiedziałam i wyszłam. Ekstra! Znowu jestem bezdomna. Szłam sobie przez korytarz i mamrotałam pod nosem, sama dałam się wyjebać ze swojego pokoju. No bomba. Wtedy usłyszałam:
- Kurwa!
- Jak ładna to pozdrów. – odpowiedziałam na to śmiejąc się. Fabian spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
- Co ty tutaj robisz? – zapytał mnie.
- Spaceruję, nie mogę?
- Nie no możesz. Ale myślałem, że śpisz. Tak przynajmniej Misia powiedziała jak tu była.
- Ta, chciałam, ale trener do mnie napisał i musiał iść do niego na rozmowę. – odparłam.
- Wyzywał cię?
- Haha. Nie. Poinformował mnie, że za trzy dni gramy mecz.
- O! To fajnie. A z kim? – zapytał.
- Z dziewczynami z Zielonej Góry. – odpowiedziałam.
- Hmm.. Przyjdę popatrzeć. – stwierdził od razu.
- No pewnie. Przecież trzeba obczaić nowe dupy no nie? – powiedziałam sztucznie.
- Żebyś wiedziała. – odparł tylko z uśmiechem.
- Ehh.. Faceci. A taki zazdrosny byłeś. – powiedziałam i chciałam go wyminąć. A on? Chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Nadal jestem skarbie. – odpowiedział mi.
- Ekstra. A teraz puść mnie, bo chciałabym wyjść. – powiedziałam do niego. Chce oglądać inne dupy? Proszę bardzo! A co! Niech się ogląda, ale niech mi kitu nie wciska jaki to on jest zazdrosny.
- A jeżeli cię nie puszczę? – zapytał mnie.
- To dostaniesz w pysk. – odparłam spokojnie. Westchnął tylko i puścił mnie.
- Dziękuję. A teraz pa. – powiedziałam do niego.
- Gdzie idziesz? – zapytał.
- Jak najdalej od wszystkich. – odparłam szczerze. Musiałam posiedzieć trochę sama. Wyszłam przed ośrodek i ruszyłam w stronę lasu. Chciałam iść na tą piękną polankę, ale stwierdziłam, że tam mnie szybko znajdą. Więc poszłam głębiej w las. Szłam tak sobie myśląc o wszystkim i nagle się zorientowałam, że jest tu ciemniej niż wcześniej. Niemożliwe, żeby było późno, przecież obiadu jeszcze nie było no nie? Chyba, że.. ? Spojrzałam na swój telefon. No ekstra! Przegapiłam obiad. W ogóle to czemu już jest 18.30? Gdzie ja byłam tyle czasu? Gdy się nad tym zastanawiałam usłyszałam szelest. Jakby ktoś szedł za mną. Wystraszyłam się. Zaraz, chwila, przecież ja się niczego nie boję. Ja pierdolę. Szłam twardo przed siebie, gdy nagle ktoś mnie złapał w pasie. Nie widziałam jego twarzy, ale wiedziałam, że to mężczyzna. Chwycił mnie mocno i dłonią zakrył mi usta. No nie ma chuja, teraz to ja serio się boję. Nie miałam szans się obronić. Koleś był za silny. Wiedziałam czego on chce. Nie chciałam się tak łatwo dać, szarpałam się i dostałam w pysk. Poleciała mi krew z ust. Drugi cios był prosto w oko. Trzeci w nos. Serio?  Znowu nos? Ja go chyba nigdy nie wyleczę. Położył mnie na ziemie, a właściwie to rzucił mną jak szmacianą lalką. Musiałam się jakoś bronić. Drapałam, kopałam, plułam, ale to nic nie pomogło. Gdy już myślałam, że to już koniec i będzie mnie miał. Jakiś wielkolud chwycił go za szmaty i podniósł do góry, po czym rzucił nim. Koleś dostał dwa razy w mordę i zwiał. Ja podniosłam się i patrzyłam na mojego zbawiciela, którym okazał się być Fabian. Dyszał, widać było, że jest wściekły. Spojrzał na mnie nie pewnie i podszedł do mnie. Przytulił mnie mocno i zapytał:
- Jest ok?
- No pewnie. Koleś chciał mnie tylko zgwałcić. Spoko, nie pierwszy raz. – powiedziałam rozdrażniona.
- Że co? – powiedział zdziwiony. I wtedy do mnie dotarło co mu powiedziałam. – Kiedy?
- Nie ważne. Nic nie mówiłam. Nara. – powiedziałam zła na siebie.
- Nigdzie nie idziesz. A jeżeli już to tylko ze mną. – powiedział pewnie.
- Drzyzga ty weź nie przeginaj co? – powiedziałam do niego.
- Idziesz. Kurwa. Ze mną. – odparł tylko.
- Jak chcesz. – powiedziałam po cichu. Zdałam sobie sprawę z tego, że mało co nie zostałam zgwałcona. Ja pierdole. Czy ja muszę mieć takiego kurwa pecha? No serio? Bolała mnie twarz i żebra. No pięknie. Spojrzałam na Fabiana, patrzył na mnie z troską i bólem w oczach. No nie. Nie wytrzymam. Ten głupek chwycił mnie w ramiona i powiedział, że już nigdy mnie nie puści. Zamknęłam oczy.

*Fabian Drzyzga*

Jezu, jakby on się do niej zdążył dobrać to chyba zabiłbym sukinsyna. Coś mi podpowiadało, żebym wyszedł z ośrodka i jej poszukał. Nie mam pojęcia jak ją znalazłem. Prowadziła mnie intuicja albo miłość. Boże. Nie darowałbym sobie gdyby coś jej się stało. Muszę z nią porozmawiać i to szczerze. Tuliłem ją mocno do siebie i nie chciałem jej już więcej puszczać. Wziąłem ją na ręce i poszliśmy w stronę ośrodka. Kinga nie płakała. Była silna. Leciała jej krew z nosa i ust. No nie. Moja mała kruszynka. Kurwa! Po co powiedziałem jej, że chętnie popatrzę na jakieś dupy? No po co? A mogło się to potoczyć inaczej. Kinga by nigdzie nie poszła tylko została by ze mną. No ale nie Drzyzga ty musiałeś to zjebać to teraz kurwa cierp. Doszliśmy na polankę, na której zaczęliśmy normalnie rozmawiać.
- Nie chcę jeszcze wracać do ośrodka. – powiedziała Kinga. Postawiłem ją na ziemi. Spojrzałem na nią, zauważyłem ból w jej oczach.
- Co cię boli? – zapytałem.
- Żebra. – odparła. – I serce. – dopowiedziała. Usiadła się na trawie. Dołączyłem się i przygarnąłem do siebie.
- Przykro mi mała. – powiedziałem z bólem.
- Uratowałeś mnie. Dziękuję. – odpowiedziała mi.
- Żałuję, że cię puściłem wtedy na korytarzu. – zamknąłem oczy.
- Widocznie tak miało być Fabian. – powiedziała spokojnie.
- Dlaczego udajesz taką silną co? Przecież widzę, że cię to boli. I widziałem strach w twoich oczach. – powiedziałem poważnie.
- Taka jestem. Nic na to nie poradzę. Wolę smutek i strach dusić w sobie.
- Przede mną nie musisz ukrywać skarbie. – powiedziałem do niej. Zadrżała. Zawsze drży gdy tak do niej mówię. Pocałowałem jej włosy. Westchnęła tylko. Spojrzała na mnie i powiedziała:
- Trzy lata temu.
- Co? – zapytałem zdziwiony.     
- Pytałeś kiedy to się wydarzyło. To ci mówię. Trzy lata temu zostałam brutalnie pobita i zgwałcona. – powiedziała. Z oczu popłynęło jej kilka łez.
- Dlatego się cięłaś? – zapytałem szeptem. Kiwnęła tylko głową i powiedziała:
- Nie mogłam sobie z tym poradzić. Ale za każdym razem gdy tylko robiłam jedną kreskę czułam ulgę. Niestety zaszło to za daleko, bo jedna kreska już nie starczała. Cięłam się i płakałam jednocześnie. Nie chciałam żyć, ale byłam tchórzem. Nie umiałam ze sobą skończyć. Cóż za tchórzostwo czyż nie? – powiedziała. Nie chciałem jej przerywać. W końcu się przede mną otworzyła. – Robiłam to coraz częściej. Zaczęłam chodzić na imprezy. Dziewczyny chodziły razem ze mną, martwiły się o mnie, dlatego nie chciały zostawiać mnie samej. Na imprezach piłam na umór. Chciałam zapomnieć. Zdarzało się, że spałam z przypadkowymi mężczyznami. Chciałam znów poczuć się piękną. Zaczęło się palenie trawki, olewanie treningów. Mało nie wyleciałam wtedy z drużyny, ale dziewczyny mnie broniły. Trener wiedział co się stało. Dlatego pozwolił mi zostać. Ale pewnego dnia mi powiedział, że albo biorę się w garść albo mnie wywala. Nie chciałam stracić drużyny. Nie mogłam grać na początku bo strasznie bolały mnie ręce. Gdy rany się goiły, cięłam się znowu. Wtedy Sylwia z Misią mnie na tym nakryły. Nawyzywały mnie i kazały oddać wszystkie żyletki. Nie wiedziałam jak mam sobie z tym poradzić. Nie chciałam z nikim rozmawiać, bo po co? W końcu wzięłam się w garść, ale grać musiałam w rękawkach. Przestałam się ciąć. Przestałam tyle pić i balować. Chciałam się zmienić. No i zrobiła się ze mnie suka jakich mało. To była moja obrona. I wszystko było ok, dopóki ty nie zjawiłeś się w moim życiu. Obiecałam sobie, że nie pozwolę zbliżyć się żadnemu facetowi. Ale ty.. Nie wiem dlaczego, wywołujesz we mnie uczucia, które dawno umarły. – spojrzała na mnie. – Teraz już wiesz. I co? Nadal jestem twoim skarbem? – zapytała z ironią odwracając głowę w drugą stronę.
- Jeśli myślisz, że mógłbym zrezygnować z walki o ciebie to się mylisz. Jesteś moim skarbem. – znów spojrzała mi w oczy. Jej oczy były pełne bólu. Co miałem zrobić? Jedyne co mogłem zrobić to powiedzieć. – Na zawsze nim będziesz. – Znowu poleciały jej łezki, wytarłem je szybko i dałem buziaka w czoło. Cieszę się, że mi zaufała.
– Chodź wracamy bo już przegapiłaś obiad i kolację.
- I tak teraz nic bym nie zjadła. – odparła cicho.
- Skarbie, wiem, że się wystraszyłaś, miałem taką ochotę go zabić i pewnie bym to zrobił, gdyby nie ty. – powiedziałem do niej. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Mogę spać dzisiaj z Tobą? – zapytała. Była taka krucha, bezbronna.
- Oczywiście malutka. – odpowiedziałem.
- Wcale nie jestem taka mała. – odpowiedziała już z uśmiechem. Boże jak ja ją podziwiam. Jest taka silna.
- Chodź. – powiedziałem i podałem jej rękę. Chwyciła ją. Poszliśmy do ośrodka. Poszedłem z nią, żeby zabrała swoje rzeczy.

*Michalina*

Siedziałam w pokoju z Misiem i denerwowałam się strasznie. Kingi nie było na obiedzie ani na kolacji. Chciałam iść jej szukać. Misiu mnie powstrzymał mówiąc, że Fabian z nią jest. Dlaczego ona się nie odzywała no! Gdy już naprawdę nie mogłam usiedzieć na dupie, a Misiu nie mógł mnie już uspokoić drzwi od pokoju się otworzyły i stała w nich Kinga, a za nią Fabian. Poleciałam do niej i uścisnęłam mocno. Syknęła z bólu. Wtedy dopiero zauważyłam, że jest pobita.
- Co się stało? Gdzieś ty była? – zapytałam ją.
- Mały wypadek. Nic poważnego. – odpowiedziała mi od razu.
- Mała nie ściemniaj mi tu. Mów. – spojrzała na mnie, ale jej oczy wydawały mi się normalne. No może trochę była zmęczona, ale poza tym ok.
- A jeżeli powiem ci, że dzisiaj miałam powtórkę z przed trzech lat to co zrobisz? – zapytała.
- Co?! Jezus mała moja. Kochanie. Tak mi przykro. – zaczęłam ją znowu tulić.
- Uspokój się. I puść mnie bo mnie udusisz. Nie doszło do niczego, bo on .. – wskazała na Fabiana. – mnie uratował. – Rzuciłam się Fabianowi na szyję:
- Dziękuję! Dziękuję! – powiedziałam do niego.
- Yhym. – chrząknął Misiu, ale ja dalej tuliłam Drzyzgę. Byłam mu bardzo wdzięczna. Jezu. Dlaczego znowu to musiało spotkać moją malutką złośnicę. No dlaczego?
- Dobra starczy tego. On jest mój. – powiedziała Kinga. Na co ja się tylko uśmiechnęłam.
- Powiecie mi co się stało? – zapytał Michał.
- Misia ci wszystko wyjaśni, ale pod jednym warunkiem. – powiedziała Mała.
- Jakim? – zapytał Michał. Byłam zdziwiona, że Kinga chce żebym mu powiedziała co się stało.
- Obiecaj mi, że nie zmienisz zdania o mnie. – powiedziała pewnie.
- Obiecuję. – odpowiedział jej Michaś i delikatnie ją przytulił.
- Zaraz, chwila, a ty gdzie idziesz? – zapytałam Kingę gdy ta zaczęła brać jakieś ciuchy ze sobą.
- Ja moja droga idę podziękować temu panu za uratowanie i będę dziękować całą noc. Czytaj będę spać u niego. – powiedziała uśmiechnięta Mała. Jezu nie ogarniam jej czasem. O mało co nie została zgwałcona a teraz idzie się bawić z Fabianem? No trudno. W sumie jeżeli jej to pomoże to ja nie mam nic przeciwko.
- Dobrze. – odpowiedziałam jej i uśmiechnęłam się delikatnie. Gdy tylko wyszli, położyłam się koło Misia. I wtuliłam się w niego mocno.
- Kochanie powiesz mi co się stało? – zapytał.
- Tak. – zaczęłam mu opowiadać co się wydarzyło trzy lata temu. Michał słuchał uważnie, co jakiś czas tylko wciągając mocno powietrze. Na samo to wspomnienie łzy poleciały mi ciurkiem. Podziwiałam Kingę. Jest naprawdę silna. Dlatego ją kocham. Michał tulił mnie mocno przez całą noc.

*Fabian Drzyzga*

Poszliśmy do mnie do pokoju. Kinga poszła się umyć, nie mogłem się oprzeć i poszedłem do niej. Wyszła już spod prysznica i patrzyła na swoje odbicie w lustrze. Jej twarz wyglądała strasznie. Same siniaki. Boże. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie. Przytuliłem ją mocno, ale wtedy ona syknęła.
- Przepraszam skarbie. – powiedziałem, przypominając sobie o jej bolących żebrach. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem na łóżko. Położyłem ją delikatnie i dałem buziaka w czoło. Kinga pociągnęła mnie za koszulkę. Uśmiechnąłem się do niej i położyłem koło niej. Bawiła się moimi włosami. Podciągnąłem jej koszulkę. Jej brzuch.. To było straszne. Zamknąłem oczy. Nie mogłem wytrzymać, napięły mi się wszystkie mięśnie.
- Hej. – powiedziała szeptem Kinga. – Uratowałeś mnie.
- Mogłem pojawić się wcześniej. Mogłem go jakoś powstrzymać. – powiedziałem zaciskając usta ze złości.
- Dla mnie liczy się to, że mnie uratowałeś. A te siniaki znikną i zapomnimy o tym.
- Ja o tym nigdy nie zapomnę mała. – powiedziałem do niej.
- A ja chcę o tym zapomnieć. – odparła spokojnie. Spojrzałem na nią, potem znów na brzuch i zacząłem delikatnie ją całować po siniakach. Kinga wygięła się w łuk. Och. Spojrzałem jej w oczach i zobaczyłem w nich pożądanie. Czy mogłem to z nią zrobić po tym wszystkim co ją dzisiaj spotkało? Nie. Nie chciałem. Uśmiechnąłem się do niej i położyłem koło niej przytulając ją.
- Fabian proszę. Potrzebuję tego.
- Nie maleńka. Nie potrzebujesz.
- Proszę. Chcę tego.
- Wiem. Ja też bardzo bym chciał.
- Więc w czym problem? – zapytała. – Nie chcesz mnie po tym co ci powiedziałam tak? – zapytała ze łzami.
- Ej! Nawet tak nie mów. Chce tego i to bardzo. Ale nie mogę. Nie chcę zrobić ci krzywdy.
- Fabian.. Nie chcę, żebyś mnie zostawił. – powiedziała smutno.
- Ależ kruszynko ja się nigdzie nie wybieram. – uśmiechnąłem się do niej. – I obiecuję ci, że zrobimy to gdy tylko zejdą ci siniaki z brzuszka ok? – zapytałem.
- Dobrze. – powiedziała już uśmiechnięta. – Dziękuję.

- śpij skarbie. – powiedziałem czule ją całując. Och. Jej usta. Mmm.. wtuliła się we mnie i zasnęła. Cieszyłem się, ze mi ufa. Leżałem tak, patrząc na nią. Powiedziała mi dzisiaj tak wiele. Nie mogłem w to uwierzyć. Tyle przeszła i nadal jest taka silna. Muszę jej pilnować. Czy to znaczy, że ją kocham? Kurwa, Fabian, wpadłeś po uszy. Uśmiechnąłem się. I zasnąłem trzymając w ramionach najpiękniejszą dziewczynę na świecie.  



"Jarasz mnie i wkurwiasz jednocześnie."







No to wyjaśniłam dlaczego Kinga się cięła. Mam nadzieję, że nie zjebałam tego rozdziału. ;) 
Wyszedł strasznie poważnie, no ale same chciałyście, żeby Kinga wyjawiła dlaczego się kaleczyła .. 
Przepraszam, że tak późno dodaję ;) 
P.S następny powinien być w sobotę ;p
pozdrawiam ;****** 



        

6 komentarzy:

  1. Świetny *.*
    Fajnie, że wyjawiłaś czemu Kinga sie cieła ale mnienerwa wzięła jak to przeczytałam -.- A Kinga to serio silna dziewczyna :)
    Jeju Fabian taki kochany u meeega słodki ;*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;) i cieszę się, że się podoba ;)
      pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Superowski ;) Dziękuję że napisałaś dlaczego Kinia się cięła, trochę mi się smutaśnie zrobiło....
    Fabian jaki bohater *.* ;) Taaaki kochaaaany że ja nie mogę :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest rozdział, jestem i ja :) Opowiadanie jest świetne - momentami bardzo zabawne ale całość polega na tym że ma to sens :) To mnie po prostu urzekło :)
    Na pewno jeszcze tu wpadnę :*
    Pozdrawiam TL

    OdpowiedzUsuń
  4. Fabian zachował się jak prawdziwy mężczyzna;) I mam nadzieję, że to umocni ich więź:) EJ JA CZEKAM NA NOWY ROZDZIAŁ! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Koleżanko. Bo ty mi podpadasz! ;D Rozdział miał być w sobote a ja czekam i czekam i chyba zwariuje !
    Pozdrawiam i prosze nie pozwól mi zwariować z niecierpliwości ;) ;**

    OdpowiedzUsuń