volleyball

volleyball

czwartek, 2 października 2014

rozdział 11



"-Myślisz, że jestem wulgarna?
- Taaaaak.
- Ja wulgarna?! Co ty kurwa pierdolisz?!" :D








*Kinga*

Szliśmy z chłopakami na spacer. Śmialiśmy się i dokuczaliśmy sobie nawzajem, a właściwie to ja im dokuczałam. Gdy byliśmy w jakimś parku zauważyłam fontannę. No i oczywiście zaczęło się.
- Chłopaki, założę się, że żaden z was się nie odważy wejść do tej fontanny. – powiedziałam z mega wielkim zacieszem.
- No jak to? Ja nie wejdę? – powiedział Wrona.
- Haha. Nie dasz rady. – powiedział Zator.
- Pawcio nie przeginaj. Na luzie tam wejdę. – odpowiedział mu Andrzej.
- To dajesz przystojniaku. – powiedziałam z uśmiechem.
- Spoko, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? – odpowiedziałam zainteresowana.
- Wchodzisz tam ze mną. – uśmiechnął się cwaniacko.
- Haha. Nie ma mowy. – odparłam. – Sam musisz wejść.
- Sama tego chciałaś. – powiedział chytrze i kiwnął głową do kogoś. No i tego to ja się nie spodziewałam.
- Mam cię. –szepnął Fabian i już trzymał mnie na rękach wchodząc razem ze mną do tej wody. W sumie nie było tak źle. Myślałam, że będzie zimniej. No ale przecież nie pokaże mu, że mi się podoba nie?
- Drzyzga! Do cholery! Co ty sobie myślisz co?! – wydarłam się. Wierciłam mu się na rękach ale nie chciał mnie puścić. – Masz przejebane. – szepnęłam do niego.
- Wiem. Odkąd tylko cię ujrzałem. – odparł jak gdyby nigdy nic.
- Zabiję. – mruknęłam pod nosem.
- To się jeszcze okaże. – uśmiechnął się Fabian. Byłam cała mokra. I zła, że on tak na mnie działa. Okazało się, że przegapiłam moment w którym wszyscy weszli do fontanny, a ludzie, którzy przechodzili obok mieli miny pod tytułem: „Co za debile.” W sumie musiało to dziwnie wyglądać. Banda wielkoludów no i ja w wodzie. Haha. Chłopacy cieszyli się jak małe dzieci. A Fabian jakoś tak patrzył na mnie z podziwem? Gdy wychodziłam z fontanny potknęłam się. Taa.. Jaka ze mnie niezdara. Masakra. Oczywiście ja jak to ja musiałam zaliczyć bliskie spotkanie z czyimiś plecami. ścianą, która wyrosła przede mną okazał się być znowu Możdżonek. Ale tym razem uderzyłam nosem. Tak, tak. Polała się krew, w końcu nie dawno go złamałam nie? Miałam gwiazdki przed oczami i tylko słyszałam jak ktoś woła „No nie! Znowu!”. Uśmiechnęłam się jeszcze delikatnie i zamknęłam oczy. Chyba ktoś powinien zacząć kręcić film z moim udziałem i zatytułować go: „Kinga i jej w(y)padki.”  

*Fabian Drzyzga*

Ja nie wiem co ta dziewczyna robi, ale to co się stało było po prostu niemożliwe. Potknęła się i wylądowała na plecach Marcina. Uderzyła się znowu w nos. Szybko znalazłem się koło niej i zdążyłem ją złapać zanim wylądowała na ziemi. Zemdlała. Nie wiedziałem co mam robić! Miałem panikę wymalowaną na twarzy. Reszta zresztą też. Tylko Magneto zachował zimną krew i zaczął do Kingi mówić. I delikatnie klepał ją po policzku. Po chwili otworzyła oczy i powiedziała:
- Ja pierdole, gdyby nie to, że nos mnie napierdala czułabym się jak królewna śnieżka i siedmiu krasnoludków. – Haha. Poważna sytuacja. Każdy się martwi, a ta się ocknęła i wyjeżdża z takim tekstem. No normalnie paść można. Chłopacy spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać.
- Fabian możesz mnie już postawić. – powiedziała do mnie. Grzecznie postawiłem ją, ale się zachwiała.
- O nie, moja droga panno, wracamy do ośrodka i całą drogę cię niosę. – powiedziałem do niej.
- Skoro chcesz nieść słonia. – wzdrygnęła ramionami i uśmiechnęła się szeroko. Ocho! Coś wymyśliła. – Czyń swoją powinność. – rzekła do mnie. Haha. – Albo wiesz co? Ja chcę na barana. – powiedziała zadowolona z siebie.
- Dobra. To wskakuj mała. – odpowiedziałem jej i sam się uśmiechnąłem. Wlazła mi na plecy i wracaliśmy do ośrodka. Jak mi serce waliło gdy czułem jej dotyk. Masakra. Kinga trzymała się mnie jedną ręką bo drugą trzymała chusteczkę przy nosie, z którego nawiasem mówiąc wciąż leciała krew. Nikt się nie śmiał, szliśmy w ciszy. Ale Kindze to nie pasowało.
- Jezu! Ludzie! Przecież ja nie umarłam. – powiedziała z uśmiechem. – Mam tylko rozwalony nos. Spoko, nic nowego. Uśmiechnijcie się, a nie kurde macie miny jakbyście szli na ścięcie. Słuchajcie, a może wypijemy sobie piwko jak już będziemy w ośrodku? – zapytała nas.
- Wiesz w twoim stanie .. – zaczął Zatorski.
- No właśnie dlatego! Znieczulenie jakieś muszę mieć co nie? – powiedziała Mała.
- Dla mnie spoko. Może być. – poparł ją Wronka.
- Haha. Choć nie jestem detektywem, zawsze znajdę skrzynkę z piwem. – zarymowała sobie Kinga.
- Haha. Ja nie wiem skąd ty te teksty bierzesz Mała. – powiedział Buszek.
- Rafałku czasami sama się nad tym zastanawiam. – Gdy dotarliśmy do ośrodka, stwierdziliśmy, że nie będziemy przeszkadzać naszym zakochańcom, no to teraz trzeba załatwić sobie piwko. Gdy już mieliśmy procenty, poszliśmy do pokoju Magneto. Zastanawiałem się gdzie się podziała Kinga i już miałem pytać o to chłopaków i ta wparadowała do pokoju. Nie mogłem wytrzymać ze śmiechu.
- No z czego się śmiejesz co? – zapytała mnie poważnie, ale jej oczy były wesołe.
- Nie ja się nie śmieję. – powiedziałem, ale gęba mi się cieszyła.
- Taki chuj. – powiedziała. Spojrzałem na nią. Niby nie przeszkadzało mi, że ona przeklina, ale i tak najchętniej zamknął bym jej buzię. Najlepiej pocałunkiem. Pewnie się zastanawiacie dlaczego się śmiałem? Otóż Kindze wciąż leciała krew z nosa i wsadziła sobie tampony.
- Mała, nie żeby coś, ale wydaje mi się, że tampony się wsadza gdzie indziej. – powiedział do niej Wronka.
- Dziura to dziura no nie? – odparła. Haha. Nie mogę z niej.
- No niby tak. – odpowiedział Wrona. – Zresztą jak kto lubi.
- No dokładnie. Zresztą na przyjemność trzeba sobie zasłużyć. – zaczęła się śmiać Kinga.
- Ty patrz. A myślałem, że ty zawsze zasługujesz. – powiedziałem do niej z uśmiechem.
- No wiadomo. Przecież jestem zajebista. – Taa.. Uwielbiam jej skromność. Haha.

*Kinga*

Siedziałam z chłopakami i piliśmy piwo. Tak dla znieczulenia. Haha. Fabian cały czas mnie obserwował. Co szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi. Skończyło mi się piwo. Chciałam iść po coś mocniejszego. 
Wstałam i:
- Gdzie ty idziesz? – zapytał Rafał.
- Zaraz wrócę, nie panikuj. – odpowiedziałam. Wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie po flaszkę. Tak mam zapas wódki, w końcu nigdy nie wiadomo, kiedy się przyda nie? Gdy już zabrałam moje procenty, wyszłam z pokoju i wróciłam do chłopaków.
- Yyy.. Kinga? Czy my czasami nie mieliśmy pić tylko piwa? – zapytał Paweł.
- Nie chcesz nie musisz ze mną pić. Zresztą wcale nie powiedziałam, że się podzielę.
- Ej, ej sama nie możesz tego wypić. – powiedział z uśmiechem Wrona.
- No i to mi się podoba. Z tobą się podzielę Andrzejku.
- Super! – odparł na to. Wyszło z tego, że pili wszyscy (czyli: Wrona, Buszek, Możdżonek i Zatorski) tylko Fabian nie chciał pić. Czyżby wymiękał? Haha. Zaczęła się nasza mała imprezka. Chłopaki włączyli muzykę i zaczęli śpiewać. No cóż ja niestety wolę do muzyki tańczyć. I tak też zrobiłam. Zaczęłam się wyginać i w ogóle. W końcu Wrona dołączył do mnie i wywijaliśmy razem. Gdy już procenty nam się skończyły, miałam mega wielką bombę. Chłopcy zaczęli się rozchodzić do siebie. A ja co miałam zrobić? W końcu wiedziałam, że Misia jest u nas z Winiarem bo napisała mi sms’a. Więc zostałam bezdomna.
- Kinga, chodź odprowadzę Cię. – powiedział Drzyzga.
- Yyy.. Mam mały problem. – odpowiedziałam.
- Jaki? – zapytał zdziwiony.
- Obecnie jestem bezdomna.
- Ehh.. Winiar jest z Misią? – zapytał po prostu.
- Dokładnie. Niby bym mogła wrócić, no ale nie chcę im przeszkadzać. Niech się nacieszą sobą. – odpowiedziałam.
- To chodź do mnie. – powiedział po cichu Fabian.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. – powiedziałam szczerze.
- To jest bardzo dobry pomysł. – powiedział Fabian z uśmiechem.
- No dobra, za bardzo nie mam innego wyjścia, a na korytarzu spać nie będę. Nie wygodnie tam.
- Haha. A skąd wiesz? – zapytał mnie gdy już wyszliśmy z pokoju i szliśmy do niego.
- Pamiętasz ten dzień, w którym zobaczyłeś mnie w samej bieliźnie?
- Jak mógłbym zapomnieć? – odparł zadowolony. Walnęłam go w ramię. – Ała no co? – zapytał.
- Zboczuch. – powiedziałam po prostu.
- Ty i tak jesteś większym zboczeńcem ode mnie. – odpowiedział mi.
- Wiem. – zacieszyłam. – No a wracając do tematu, to wtedy właśnie spałam na korytarzu.
- Że co? – zapytał zdziwiony. – Ale jak to?
- No normalnie. Zabalowałyśmy z dziewczynami i wyszłam z pokoju, poszłam do was, nie pytaj dlaczego bo nie pamiętam, pamiętam tylko tyle, że się potknęłam i wylądowałam na podłodze, widocznie nie miałam siły się podnieść i spałam tam. Rano gdy się obudziłam z mega wielkim kacem, usłyszałam, że ktoś idzie. To byli chłopacy. Nie chciałam, żeby mnie widzieli w takim stanie, no i oczywiście tak ubraną i schowałam się ..
- U mnie w pokoju. – dodał śmiejący się Fabian.
- Dokładnie. – uśmiechnęłam się na tamto wspomnienie. Chociaż wtedy nie było mi do śmiechu. Dotarliśmy do pokoju Drzyzgi. Chciałam iść się wykąpać i wtedy:
- Fuck! Nie mam nawet pidżamy. – powiedziałam waląc się dłonią w czoło.
- Haha. Spoko. – odparł Fabian i dał mi swoją koszulkę. – Spodni nie będę miał bo i tak były by dla ciebie za duże. – powiedział do mnie.
- Taa.. przyznaj się, że chcesz popatrzeć na mój tyłek, a nie mi tu bajki wciskasz. – powiedziałam pewna siebie.
- To też. – odpowiedział mi na to. On stwierdził, że kąpać się nie idzie tylko skoczył się szybko umyć. Wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Hmm.. Fajny widok. Zmierzyłam go od dołu i spojrzałam na jego twarz. Uśmiechał się. Boże Kinga! Ogar! Poszłam się wykąpać. Wyszłam z pod prysznica i ubrałam się w jego koszulkę, która sięgała mi za tyłek. Fajnie. Mmm.. I pachnie Fabianem. No nie! Znowu to samo! Od kiedy ja mam takie uczucia?! Dobra, chuj nie ważne. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do łózka. Fabian już tam leżał. Tak. Muszę spać z nim w jednym łóżku.! Masakra. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Seksownie wyglądasz w tej koszulce. – powiedział zadowolony.
- I tak nie masz na co liczyć Drzyzga. – powiedziałam do niego z rogalem na gębie.
- Jeszcze. – mruknął pod nosem. Zaśmiałam się. Położyłam się koło niego. Gdy już czułam, że zasypiam, on przytulił mnie, pocałował moje włosy i zasnął. Tak słodko chrapał, że aż sama mi się mordka cieszyła. I tak sama zasnęłam zadowolona z siebie.    

Ranek

*Fabian Drzyzga*

Obudziłem się i nie mogłem uwierzyć. To nie był sen. Ona tu była i spała ze mną. Obserwowałem ją. Była taka piękna, nawet ze złamanym nosem.
- Drzyzga, przestań się na mnie patrzeć. – powiedziała wciąż z zamkniętymi oczami. Uśmiechnąłem się.
- Przecież ja się nie patrzę. – odpowiedziałam.
- Jak to nie? – otworzyła jedno oko. – Przecież czuję.
- A co czujesz? – zapytałem zachrypniętym głosem. Rany jak ona na mnie działa!
- Fabian. Nie chcę być nie miła czy coś. Ale z tym namiotem byś mógł coś zrobić. – powiedziała z uśmiechem. Cholera no! Nie moja wina! To wszystko przez nią. Ja pierdzielę. Czuję się jakbym miał 16lat i ten sam problem. Westchnąłem tylko i powiedziałem:
-To nie moja wina. – wstałem i poszedłem się ubrać.
- Wiem, że nie twoja. Nie jesteś pierwszy. – mruknęła pod nosem. O! Czyli nie tylko na mnie tak działała? No to ekstra. Ale ja zamiast się cieszyć to się zdenerwowałem. Znów ta zazdrość. Jezu!
- Idziemy na śniadanie? – zapytałem jej gdy już się ubrałem.
- Jasne, tylko muszę iść się ubrać do siebie. – odpowiedziała.
- Według mnie możesz iść tak. – powiedziałem i pokazałem jej język.
- Haha. Bardzo śmieszne. – spojrzała na mnie i przewróciła oczami. Zacząłem się śmiać i sam nie wiem czemu to zrobiłem ale podbiegłem do niej, chwyciłem w pasie i powaliłem z powrotem na łózko. Kinga zaczęła piszczeć:
- No puść mnie Fabian!
- A co mi dasz?
- A w mordę byś chciał? – zapytała zdenerwowana.
- Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi. – powiedziałem uśmiechając się.
- Mi już nie zaszkodzi. – odparła. – Złaź ze mnie! Ciężki jesteś.
- No dziękuję bardzo. Sugerujesz coś? – zapytałem i wstałem, a właściwie to usiadłem się na brzegu łóżka.
- Tak! Że czas na dietę! – uśmiechnęła się złośliwie. Chciałem już wstać gdy ta uwiesiła mi się na plecach.
- I kto tu jest ciężki? – mruknąłem zadowolony, że mnie w ogóle dotyka.
- Oj tam, oj tam! Ja mogę. – powiedziała do mnie.
- To co zanieść cię do pokoju, żebyś się ubrała?
- Pewnie! – ucieszyła się jak małe dziecko. Jezu gdybym wiedział, że to jej taką frajdę sprawia mógłbym ją nosić cały dzień.

*Kinga*

Fabian niósł mnie na barana. Haha. Fajnie. Podobało mi się. Ale trochę nie spodobała mi się jedna rzecz. Gdy szliśmy korytarzem, zapytałam go:
- Serio jestem ciężka? – nie byłam zadowolona z tego. Chyba żadnej dziewczynie się to nie podoba gdy waży za dużo no nie? Normalnie bym się nie przejmowała, no ale wiadomo, facet niesie mnie na plecach.
- No co ty? Zwariowałaś? – zapytał mnie.
- No sam powiedziałeś, że jestem gruba.
- Zaraz, chwila, nic takiego nie powiedziałem. – przystanął na chwilę i zmarszczył brwi. Słodko wyglądał.
- Powiedziałeś, że jestem ciężka, a dla dziewczyny ciążka równa się z gruba. – odpowiedziałam.
- Przecież ty jesteś chuda, zgrabna, piękna i .. – zaczął wymieniać.
- Dobra skończ już. – powiedziałam zadowolona.
- Zresztą ile ty w ogóle ważysz? – zapytał poważnie.
- A ważę sobie 51 kg. – odpowiedziałam na to.
- Ile? Tyle to ja już nawet na siłowni nie podnoszę bo to za mało. – odpowiedział.
- No to pasi. – powiedziałam.
- Mogę cię tak nosić cały dzień. – uśmiechnął się.
- Serio? – zapytałam zdziwiona.
- Pewnie. Przecież widzę  jaką ci to frajdę sprawia.
- Ha! To ja poproszę, żebyś mnie tak dzisiaj nosił.
- Haha. Nie ma problemu. – uśmiechnął się zadowolony z siebie. Weszłam do pokoju, ubrałam się, starałam się być cicho bo Misia z Misiem wciąż jeszcze spali. Hmm.. Ciekawe co oni w nocy robili? Uśmiechnęłam się. Gdy już byłam gotowa, poszliśmy z Fabianem na śniadanie. Byliśmy sami w stołówce, kurde gdzie jest reszta?

*Andrzej Wrona*

Nie dziwię się, że Fabian się zakochał w Kindze. Ona jest świetną dziewczyną. Mógłbym z nią siedzieć całymi dniami, i opowiadać sobie kawały. Haha. Niektóre jej teksty są po prostu nie do podrobienia. Wstałem rano i trochę mnie suszyło. Ogarnąłem się szybko i poszedłem do stołówki, a tam co? Tylko i Kinga siedzi z Fabianem. Poszedłem do nich.
- No hej. A gdzie reszta? – zapytałem.
- Siemka. No właśnie sami się zastanawiamy. – powiedziała Kinga.
- Acha. – mruknąłem i zapytałem. – Ty a gdzie ty w końcu spałaś?
- Fabian mnie przenocował. – uśmiechnęła się. No nareszcie. Może w końcu będą razem i Fabian przestanie sam się dołować? Spojrzałem na Fabiana i bezgłośnie zapytałem czy do czegoś doszło, ale on uśmiechnął się i tylko kiwnął głową, że nie. Ale wydawał się być zadowolony. Więc w sumie to dobrze. Po jakimś czasie reszta bandy zaczęła się schodzić.
- Marcin! – krzyknęła Kinga. – Wyglądasz jak wypluty irys. – Taaa.. Ta to umie człowieka pocieszyć.
- Ciii .. Nie krzycz błagam. Nie piję więcej z Tobą. Za dobry zawodnik jesteś. – powiedział do niej, na co ta tylko parsknęła śmiechem. Swoją drogą, po Kindze nawet nie było widać, żeby coś piła.
- Właśnie. Magneto ma kaca, Zator też nie wygląda ciekawie, Rafał jeszcze nie przyszedł, a mnie suszy. Za to po tobie w ogóle nie widać, żebyś piła. Jak ty to zrobiłaś? – zapytałem jej.
- No wiesz.. Praktyka. Haha. To faktycznie ciency z was zawodnicy. Nie pobawilibyśmy się za długo razem. – odpowiedziała mi.
- No Kinga ma normalnie dziurawy żołądek. Znamy się kilka lat i mamy kilkadziesiąt imprez za sobą, a ta tylko po jednej rzygała. – dopowiedziała Sylwia, która przed chwilą się do nas dosiadła. A za nią stał Kłosik. No wreszcie. Mój współlokator się znalazł, a myślałem, że zaginął.
- Oj tam, nie przesadzaj. – powiedziała Kinga.
- No a co? Może tak nie jest? Dobry rok mi zajęło, żeby tobie chociaż trochę dorównać. – odparła Sylwia. Haha. No to nieźle.
- No wiesz. Ja ci pić nie każę. - powiedziała do niej Kinga.
- Nie wcale. A później jest: „Ja nawet nie mam z kim pić, bo wy to jeden drink i bomba.” – zaczęła się śmiać Sylwia.
- No wiem, wiem. Nie moja wina. Zawsze było coś do opicia. Ale przynajmniej mniej kasy tracicie. – uśmiechnęła się Mała.
- No ja teraz już nie. Za dużo imprez razem. – stwierdziła Sylw. - Haha. I z żadnej nie wyszłyśmy kulturalnie.
- Cicho. Nie pogrążaj mnie. – zaśmiała się Kinga.
- Ja chętnie posłucham. – powiedziałem do Sylwii.
- No bo widzicie chłopcy. Z Kinga to jest tak, że uwielbia robić zamieszanie gdy jest wypita. A dokładniej mówiąc tańczy tak seksownie, że faceci do niej po prostu lecą i .. – gdy tylko powiedziała o innych facetach Fabian cały się spiął. Jezu. Masakra. On na serio się zabujał. – Kleją się do niej. A Kinga jak to Kinga nie lubi gdy ktoś wchodzi w jej przestrzeń osobistą, więc zawsze kończy się na tym, że facet dostaje w mordę, a Mała jest wyprowadzana z klubu przez ochroniarza. – skończyła opowiadać Sylwia.
- Haha. Dobra jesteś. – stwierdziłem.
- No bo co mnie jakiś obcy facet będzie obmacywać nie? – uśmiechnęła się cwaniacko. – Ale byście widzieli miny tych wszystkich kolesi. Mam patent. Najlepszy sposób to najpierw nadepnąć ich obcasem, a później walnąć w mordę. Normalnie nawet nie wiecie jaką mi to frajdę sprawia. – powiedziała Kinga. A wszyscy zaczęli się śmiać. Fabian się uspokoił i znów patrzył maślanymi oczami na Małą.   




"Miłość? Nie dzięki, nabrałam się już na świętego Mikołaja."
        

     






Jutrzejszy rozdział powinien być trochę szybciej niż te do tej pory. Przepraszam, że tak późno dodaję, no ale szkoła, treningi i siłownia pochłaniają mnóstwo czasu. :)
Mam nadzieję, że się spodoba ;P
pozdrawiam ;***

     
  
  
       
            
        
     
  
     
  
  
       

            

4 komentarze:

  1. Świetny ;D Kinga znowu złamany nos? Jak przykro xD Ale Fabiankowi i tak sie podoba i to najważniejsze ;)
    Kinga to serio fajny patent ma na przywalenie facetowi xD
    Czekam na nexta ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki boski ♥
    I nadrobiłam i takie długie ur9ghifdvrdubvdsuvbs ♥
    Znowu złamany nos? ♥ Oj!
    I mogłaś dodać taki suchar: Jakie jest ulubione danie Kingi? Danie w mordę xD
    Tymczasem ja zapraszam na historię Wronki: http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale beka xDDD Kinga i jej akcje po pijanemu XD Przywalenie w mordę xD Dawaj szybko nexta i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział :D ciekawe co dalej z kinią i fabianem będzie
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń