volleyball

volleyball

środa, 12 listopada 2014

rozdział 19



"On - jedno słowo, a banan na twarzy gwarantowany."



*Michał Winiarski*

Spędziłem cudowną noc z Michaliną. Było po prostu .. ehh .. to jest nie do opisania. Jeszcze nigdy nic takiego nie czułem. Pierwszy raz liczyła się dla mnie przyjemność dziewczyny, a nie moja. Kocham ją. Tak po prostu. Leżąc koło niej i patrząc na nią czułem się ..  dziwnie. Kurde Winiar co jest z tobą? Wysławiać się nie umiesz? Boże. Patrzyłem na moją Miśkę i nagle pomyślałam o jednej rzeczy. Co będzie jak każde z nas pójdzie w swoją stronę? No co? Co ja bez niej zrobię? A może nam się uda? Może nasz związek przetrwa? Kurde noo.. Jak ja bym chciał żeby nam się udało. Gdy tak leżałem i myślałem o tym, poczułem jak Misia się odwraca w moją stronę.
- No hej skarbie. – szepnąłem jej na ucho, a ta uśmiechnęła się słodko.
- Chciałabym tak zawsze. – odparła jeszcze sennie.
- Ja też. – uśmiechnąłem się.
- Misiu ? – zapytała.
- Słucham cię.
- Dobrze mi było. – powiedziała, lekko się rumieniąc.
- Haha. Mi też kochanie, mi też. – śmiałem się.
- No co no? Nie śmiej się ze mnie. – powiedziała już poważnie.
- No ok, ok. Nie złość się. Przecież mówię poważnie. Mi też było dobrze, ba! Nawet lepiej niż dobrze. Było po prostu cudownie. – powiedziałem szczerze.
- Cieszę się. Bardzo … - zaczęła i nagle przerwała. Spojrzała na mnie z przerażeniem. I chciała wstać ale jej nie puściłem.
- Co bardzo? – zapytałem, przytrzymując ją, żeby mi nie uciekła.
- Nie, nic. – odparła i spróbowała się uśmiechnąć, ale wciąż widziałem strach w jej oczach.
- No mów Miśka! – zdenerwowałem się. Nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Chciałam powiedzieć coś, ale to głupie.. – zaczęła.
- No powiedz, proszę. – prosiłem już. Szczerze, to przestraszyłem się trochę.
- No bo ja..
- Miśka do cholery ! – wydarłem się już.
- No ok! Nie krzycz już na mnie! Chciałam powiedzieć, że cię bardzo kocham ok? Zadowolony? – powiedziała z łzami w oczach. Wyrwała się i wstała. Poszła do łazienki się ubrać. Nie mogłem tego tak zostawić. Przecież też ją kocham. A teraz pewnie czuje się tak jakbym jej nie chciał. Tylko nie wiem czy potrafię to powiedzieć. Kurwa! Michale Winiarski! Ty tchórzysz! O nie! Tak nie będzie. Nie jestem boidupą.
- Misia.. – zacząłem.
- Czego? – warknęła na mnie. Uśmiechnąłem się. Przynajmniej nie płacze.
- Otwórz drzwi. – poprosiłem.
- Nie. Muszę się ubrać. Odrobinę prywatności co?
- Prywatności? Zwariowałaś? Spałaś ze mną! I do cholery nie denerwuj mnie! Chcę z tobą porozmawiać. – powiedziałem już zły.
- No i co z tego, że z tobą spałam? Tak jak z innymi i co?
- Misia! – wkurzyłem się już na maksa. Ale w końcu otworzyła drzwi. Stanęła w nich w samej bieliźnie i patrzyła na mnie wielkimi oczami. – Kurwa! Nie uciekaj więcej tak jasne? – powiedziałem do niej.
- No jasne. Jeszcze krzycz na mnie. I tak wystarczająco głupio się czuję. – powiedziała po cichu.
- Dlaczego? – zapytałem jej.
- Bo powiedziałam ci to, a nie powinnam. – odpowiedziała.
- A co jeśli ja cię też kocham? – odpowiedziałem na to.
- Pff ta.. Michał Winiarski zakochany. Już w to uwierzę. – powiedziała Misia.
- Grrr!  Zwariuję! A myślałem, że to Kinga jest taka! – chwyciłem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie. – Kocham cię, ty moja piękna. – powiedziałem do niej. A ta co? Spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi ślipiami z miną niedowiarka.
- Serio ? – szepnęła.
- Tak. I błagam uwierz mi. – powiedziałem szczerze. Kiwnęła tylko głową na znak, że się zgadza. No ekstra! Przytuliłem ją jeszcze mocniej i razem poszliśmy pod prysznic.

*Andrzej Wrona*

Co ja najlepszego zrobiłem? No co? Mery mi się podobała. No ok. Wczoraj była ubrana po prostu bosko! Nie mogłem spuścić z niej wzroku. No ale jak to się stało, że spaliśmy razem? Kurde no. Nic nie pamiętam. Chyba za dużo wypiłem. Ja pierdole. Spojrzałem na Mery, a ona spojrzała na mnie. Minę miała dziwną.
- Mery czy my … ? – zapytałem nie pewnie.
- Czyli nie pamiętasz? – powiedziała ze smutkiem i chciała odwrócić się ode mnie. Kurwa Wrona! Dałeś dupy.
- Przepraszam, nie chciałem cię zranić. Naprawdę musiałem dużo wypić. I … - chciałem tłumaczyć się dalej gdy ona nagle wybuchła wielkim śmiechem. Że co? – Mery?
- Hahahaha. O kurwa! Kinga miała rację! To jest lepsze niż fajne! Hahaha. – śmiała się dalej.
- Eeee … Mery ? – zapytałem znów.
- Oj Wronka, Wronka. Nie tłumacz się biedaczyno. Do niczego nie doszło. Po prostu przytuliłeś się mocno do mnie i nie chciałeś puścić więc spaliśmy razem, ale do niczego nie doszło. – powiedziała szczerze i to z wielkim uśmiechem.
- Uffff… - odetchnąłem z ulgą. – Przepraszam Cię. – powiedziałem znowu.
- Daj spokój. Miło było. – powiedziała Mery.
- Mery?
- Tak?
- Dziękuję. – powiedziałem szczerze.
- Za co? – zapytała zdziwiona.
- Za wczorajszy wieczór, no i za tę noc. – odpowiedziałem.
- Przecież jej nie pamiętasz. – zaczęła się znów śmiać.
- Cieszę się, że cię rozbawiłem.
- Oj Andrzej nie denerwuj się. Po prostu twoja mina była bezcenna. – uśmiechnęła się. – Ale wiesz co?
- Co?
- Ja też dziękuję. Dawno się tak nie czułam. – powiedziała już poważnie. Uśmiechnąłem się.
- Mogę chociaż liczyć na buzi? – zapytałem z powagą.
- Pewnie. – odparła szczerze. No więc co miałem zrobić? Pocałowałem ją. Tak czule i słodko. Fajnie. Ależ ona ma usta. Mmm…

*Asia*

Spędziliśmy razem cudowny wieczór i nockę. Myślałam, że Bartkowi będzie zależeć na tym, żebyśmy się kochali, ale on okazał się być po prostu cudownym mężczyzną. Do niczego nie doszło. Spałam przytulona do niego. Uśmiechnęłam się. Całowaliśmy się pół nocy i tuliliśmy. Popatrzyłam na niego. Spał tak słodko. Dałam mu buziaka w policzek i niestety go obudziłam.
- Śpij sobie jeszcze. – powiedziałam do niego.
- Nie. – wymruczał i wpił się w moje usta. Oddałam pocałunek.
- Oj Aśka, Aśka. – powiedział uśmiechając się. – Co ty ze mną robisz?
- A co Ci robię ? – zapytałam niewinnie.
- Masz świadomość, że ta noc była cudownie inna? – zapytał mnie.
- Inna?
- Inna. Podobało mi się. I to bardzo.
- Przecież do niczego nie doszło. – powiedziałam trochę zdziwiona.
- Do niczego? Aśka! Jezu! Całowałem najpiękniejszą i najcudowniejszą dziewczynę na świecie. – powiedział patrząc mi prosto w oczy. Zarumieniłam się. Zaczynam żałować, że do niczego nie doszło. Oj zaczynam. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam:
- Chodźmy na śniadanie kochanie.
- Dobrze. – uśmiechnął się do mnie i pocałował jeszcze raz.

*Piotr Nowakowski*

- Olka? – zapytałem mojej słodkiej dziewczyny.
- Słucham Piotruś.
- Kocham Cię. – powiedziałem szczerze.
- Hmm.. Będziesz mi to mówić za każdym razem gdy będziemy po seksie? – zapytała mnie poważnie, ale jej oczka się śmiały.
- Będę ci to mówić codziennie rano, w południe i w każdy wieczór. Mogę ci to mówić przed seksem, w trakcie i po jeżeli tylko chcesz. – uśmiechnąłem się.
- Haha. Też cię kocham Piotrek, wariacie mój! – krzyknęła Olka i rzuciła się na mnie. Mmm.. Pocałowałem ją mocno. Uwielbiam ją.

*Karol Kłos*

No nie powiem, myślałem, że ta noc będzie trochę inna. No i jakże się myliłem. Było bosko. Do czasu. Haha. Moja kochana Sylw się tak nawaliła, że normalnie masakra. Swoją drogą ciekawe jak tam Kinga i Fabian. Hmm.. Spojrzałem na Sylw, leżała z brzegu łóżka z głową za łóżkiem. Haha. Nie no nie mogę się z niej śmiać. Gdy wróciliśmy z tego przyjęcia, całowaliśmy się i to dość długo, później się zaczęło. Delikatnie zacząłem ją rozbierać. Kurde czułem się jak jakiś Bóg. Ehh.. Kochaliśmy się z Sylwią i było naprawdę mega. No ale moja kochana Sylwuś się tak napiła, że po świetnym seksie było tylko: "Karol proszę przynieś mi miskę." Haha. Tak, ta twardzielka zaczęła wymiotować. Moje biedactwo. No i w sumie to by było na tyle z romantycznej nocy. Musiałem jej trzymać włosy. No i ogólnie starałem się nią opiekować. Rano gdy się obudziła, poszła od razu do łazienki. Wykąpała się szybko i przyszła do mnie.
- Dziękuję Karol. - powiedziała do mnie słodko i przytuliła się do mnie. 
- Nie ma za co maleńka. - odpowiedziałem zadowolony. 
- Jakoś ci się odwdzięczę. - powiedziała i zaczęła mnie całować. O rany ! 
- Sylwuś, kochanie nie musisz. Naprawdę. Lubię się tobą opiekować. - powiedziałem, ale nie powiem, było mi bardzo dobrze jak ona mnie tak całowała. 
- To dobrze. Ale teraz ciii.. Chodź. - powiedziała i pociągnęła mnie mocniej. Ehh.. Uwielbiam tą dziewczynę. Jest po prostu boska! No co? Ranek miałem po prostu zajebisty!  

*Kinga*

Obudziłam się rano z mega wielkim kacem. Ja pierdole! Nie piję więcej. Rozglądnęłam się wokół czy nie ma gdzieś wody. Błagam. Chcę tylko wody źródlanej! Czy to tak wiele? Ehh.. Jest znalazłam! Ołłł je! Czasami chciałabym być wielbłądem. Mniej problemów. Kurwa Kinga co ty pierdolisz? Spojrzałam za siebie. Fabian jeszcze spał. Boże, ja serio się z nim kochałam? No nie wierzę! Jaka ja jestem głupia. Nie no chociaż w sumie sama tego chciałam nie? Kurwa no! Czemu mam taki dylemat? Chuj idę stąd może się nie zorientuje? Kinga kogo ty chcesz oszukać co? Przyznaj sama przed sobą, że go kochasz. Przecież nawet ci się to śniło. Kretynko głupia! Leżałam tak i słuchałam mojego "aniołka" i " diabełka" gdy Fabian się ruszył. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się nie pewnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Złączyłam z nim swoje palce. Przeszedł mnie dreszcz. Ja pierdole Kinga! Miałaś już nigdy więcej się nie zakochać! Grrr…!
- Cześć skarbie. – szepnął do mnie.
- Hej. – odparłam trochę schrypniętym głosem.
- Idziemy się wykąpać? – zapytał mnie z lekkim uśmiechem.
- Zboczeniec. – szepnęłam tylko, ale wstałam i ruszyłam w stronę łazienki. Dogonił mnie i objął w pasie. Pocałował delikatnie w szyję i poszliśmy się umyć. Było cudownie. Czuję się przy nim bezpieczna. I uwielbiam gdy mnie dotyka. Gdy wyszliśmy spod prysznica, przytulił mnie mocno i powiedział:
- Mam najpiękniejszą kobietę na świecie. – Hahah. Uśmiechnęłam się zadziornie. Oj Drzyzga czyżby?
- Przecież nie jestem twoja. – powiedziałam spokojnie.
- Że co? – zdenerwował się lekko. O tak! Ciekawe czy będzie walczyć o mnie.
- No to, że spędziliśmy razem miło wieczór i to, że mieliśmy zajebisty seks nie znaczy, że jesteśmy razem. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego. Niestety nie udało mi się bo zauważył, że się z niego nabijam.
- Och.. To tak chcesz się bawić? – powiedział zadowolony. – Skoro tak to ok. – powiedział i zaczął mnie całować. Tak cudownie. Kurde no! Fabian był taki pewny siebie, a jednocześnie był delikatny. Znów się kochaliśmy. Szybko. Haha. Taki szybki numerek w łazience. Szczerzyłam się jak głupia. Nie mogłam się powstrzymać. Gdy skończyliśmy, spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z taką wielką miłością. Ja mam tylko nadzieję, że w moich oczach nie ma serduszek.
- No i co zrobiłeś Drzyzga? Znowu musimy się wykąpać. – powiedziałam udając złą.
- Nie denerwuj się. – powiedział zadowolony z siebie. – I przyznaj mała, że było dobrze. – uśmiechnęłam się pod nosem.
- Lepiej niż dobrze. – odpowiedziałam na to i weszłam znowu pod prysznic. Fabian patrzył na mnie wielkimi oczami i z otwartą buzią. Haha. Zajebisty widok. Przyszedł do mnie. Umyliśmy się szybko i poszliśmy na śniadanie.
- Skarbie, a wy czasami nie macie dzisiaj meczu? – zapytał mnie w drodze do stołówki.
- O kurwa! – krzyknęłam tylko.         








 "Ona była jak z bajki. On - z filmu dla dorosłych."
 




Hej :) przepraszam, że tak późno :*
mam nadzieję, że rozdział się spodoba :)
tak wiem, że jest krótki, ale obiecuję, że następny będzie już dłuższy :)
pozdrawiam ;*****

P.S. Dziękuję, że jesteście ! <3



poniedziałek, 3 listopada 2014

rozdział 18



"Myślami przytulałem Cię tysiące razy."





*Kinga*

Było naprawdę .. wow. Chłopacy tacy odwaleni, że masakra, nie wiedziałam, że są tutaj takie ciacha. Haha. Antiga walnął przemowę ale nie mam pojęcia o czym była bo cały czas skupiałam się na tym, żeby nie rzucić się na Drzyzgę. Masakra od kiedy ja mam takie zapędy seksualne? Kurde no. Haha.
- Zatańczysz ze mną? – zapytał Fabian po cichu. Uśmiechnęłam się  i kiwnęłam głową, zgadzając się. Jezu skąd u mnie to stado motyli w brzuchu ? No skąd. Co ja kurwa zoologiczny czy co? Ja pierdole. Dobra Kinga ogar. Gdy tak tańczyliśmy, przytuleni do siebie, zauważyłam pewną osobę przy drzwiach. O cholera! Co on tu robi? Kurwa. Spojrzałam przerażona na Miśkę, ale była zbyt zajęta Michałem, żeby mnie zauważyć. I wtedy zobaczyłam Sylwię, która była lekko wstawiona. Patrzyła na niego wielkimi z przerażenia oczami. Zerknęła na mnie i kiwnęła mi głową, że mam z nią wyjść.
- Przepraszam Fabian, ale muszę na chwilkę wyjść. – powiedziałam słodko do Fabiana.
- Oczywiście mój skarbie. – odparł z uśmiechem, całując moją dłoń. – Będę czekać. – dodał.
- Dziękuję. – szepnęłam do niego i poszłam za Sylw. Wyszłyśmy na korytarz i wtedy ona się do mnie mocno przytuliła.
- Ciii.. Ej Sylwuś nie płacz. Jesteś bezpieczna. My jesteśmy bezpieczne.
- Kinga boję się. Skąd on się tu wziął? A jeśli on znowu będzie chciał no wiesz … Nie dam rady. – powiedziała łamiącym się głosem Sylw.
- Spokojnie. Będzie dobrze. Nic ci nie zrobi. – odpowiedziałam pewnie. Nie pozwolę, żeby ten frajer znowu ją dotknął.
- Ciebie też uderzył. – odparła na to.
- Kochanie kwestia przyzwyczajenia. Zresztą oberwałam bo po prostu broniłam ciebie. Sylw spokojnie po prostu trzymaj się Karola. I wiesz co? Chyba będzie lepiej jeżeli powiesz wszystko Kłosowi. Będzie cię pilnować. – powiedziałam poważnie.
- A ty powiesz Fabianowi? – zapytała mnie.
- Wiesz, że ja potrafię się o siebie zatroszczyć. Bardziej martwię się o ciebie. – odpowiedziałam szczerze.
- Kinga proszę powiedz Fabianowi.
- Ehh .. Co mam mu powiedzieć? Że ma mnie pilnować? I tak to robi cały czas.
- Proszę. A jak ja mam powiedzieć Karolowi co ? – zapytała trochę ze strachem.
- Spok … - nie zdążyłam dokończyć.
- A co chcesz mi powiedzieć? – zapytał Kłos, który nagle znalazł się koło nas. – Szukałem cię. – dodał bardziej czule.
- Yyy.. – zaczęła się jąkać Sylwia.
- Karol po prostu musisz pilnować Sylwii. Nie pozwól by ktokolwiek inny z nią tańczył ok?
- Co? Ale jak to? Dlaczego? – zapytał zdziwiony.
- Ehh .. Chodzi o to, że jest tu pewien facet. Nie wiemy co on tu robi, ale jest trochę niebezpieczny, a przynajmniej niebezpieczny dla Sylwii.
- Kto? Jak to?
- Karol ja naprawdę nie wiem skąd on się tu wziął. – powiedziała ze łzami w oczach Sylw.
- Ciii ej spokojnie nie płacz kochanie. Powiedz mi po prostu kto to jest? – Karol przytulił ją mocno.
- To jest mój były. – zaczęła mówić Sylwia, a Karol cały się spiął. – On mnie bił. Nie pozwalał mi odejść. Na początku mu wierzyłam gdy mówił, że to ostatni raz mnie uderzył, że mnie kocha, że się zmieni. Ale się nie zmienił. Kiedyś Kinga do mnie zadzwoniła, a ja siedziałam zamknięta w toalecie bo on znowu wpadł w szał i mnie uderzył. Nie miałam jak uciec. Powiedziałam Kindze wtedy wszystko przez telefon, a ta przyleciała z pomocą, sama nieźle oberwała, no ale w końcu uciekłyśmy. Na początku mnie śledził, ale z czasem odpuścił. A dzisiaj… Znów się pojawił. Karol ja się boję. Naprawdę. – skończyła mówić Sylwia.
- Co za skurwiel. Kochanie nic się nie bój. Nie pozwolę cię skrzywdzić.
- No widzisz. Mówiłam ci. – powiedziałam do Sylwii. – A teraz wybaczcie, ale pójdę do niego się zapytać po jaki chuj tu w ogóle przyszedł.
- Nie. Kinga proszę nie. Ostatnim razem oberwałaś. Nie chcę, żebyś znowu mnie broniła. – powiedziała Sylw.
- Sylwia ma rację. Nie ładuj się w nic. Fabian by nie wytrzymał. – powiedział Karol.
- Co Fabian ma do tego? – zapytałam go.
- Dobrze wiesz, że mu się podobasz. Nie wytrzymałby, gdyby coś ci się stało.
- Aha. – odparłam po prostu. Co miałam więcej mówić? Chciałam załatwić tą sprawę szybko. Nie chcę, żeby Sylwia się bała. Jest moją przyjaciółką i nie pozwolę jej skrzywdzić. Ale może Karol ma rację? Może nie powinnam się w to mieszać ? Przecież on jej będzie pilnować. – Dobra. Chodźcie na salę. – powiedziałam do nich i ruszyliśmy w stronę głośnej muzyki. Gdy weszłam stanęłam jak wryta. Było tam ciemno i taka mgła puszczona jak na imprezach w klubach. Fajnie. Chciałam się rozluźnić więc poszłam do baru. Usiadłam na stołku i rozglądnęłam się za Fabianem ale nigdzie go nie widziałam. No trudno. Kubiak dosiadł się do mnie i zapytał:
- To co? Trzy szybkie tak na rozluźnienie ?
- Haha. Pewnie. – odparłam zadowolona, że mam z kim pić. Wypiliśmy trochę z Kubiaczyną, po czym dołączyli się do nas Zator, Wlazły, Bartman i Możdżonek. Wesoła kompania ! Haha. Wypiłam trochę z chłopakami, zrobiło mi się tak jakoś fajnie więc poszłam na parkiet wywijać. Akurat leciała super seksowna piosenka do której mogłam pokręcić tyłkiem, wtedy zauważyłam Drzyzgę jak siedzi przy stoliku i wpatruje się we mnie więc zaczęłam jeszcze bardziej się wyginać. I nagle poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach, uśmiechnęłam się pod nosem, byłam pewna, że to Fabian, ale jakże się myliłam. Odwróciłam się do tego mężczyzny. I stanęłam przerażona.
- Ruszaj się tak dalej maleńka. Nie przestawaj. – powiedział On.
- Dupek. – syknęłam już wściekła.
- Uważaj na słowa. – powiedział do mnie. Odepchnęłam go od siebie, a on uśmiechnął się tylko cwaniacko. – Co? Nie chcesz mnie lepiej poznać? Wiem, że lubisz się bawić. Tak samo jak twoja przyjaciółeczka, moja Sylwia. Gdzie ona jest? – spojrzał na mnie i w jego oczach widziałam wściekłość. Modliłam się w duchu, żeby Sylwia była w tej chwili z Karolem.
- Nie twój zasrany interes. Spierdalaj stąd! – wydarłam się na niego.
- Och maleńka, jesteś taka słodka gdy się wściekasz. Pamiętam jak miałaś podbite oko gdy wychodziłaś z mojego mieszkania. – No co za skurczybyk. Zabije gnoja.
- Wypierdalaj! – powiedziałam do niego i już chciałam się odwrócić, a wtedy on szarpnął mnie za rękę. – Puść mnie. – powiedziałam do niego. Byłam pewna, że w końcu ktoś zauważy co się dzieje. On uśmiechnął się tylko szyderczo i już zbliżał się do mnie gdy nagle dostał w pysk. Haha. Ta jego mina była po prostu bezcenna.
- Zdaje mi się, że ta pani powiedziała ci, że masz ją puścić. – powiedział spokojnie Drzyzga, ale widziałam jak się w nim gotuje. O kurde. Ale on jest męski. Hmm.. mogłabym tak patrzeć na niego cały czas. Kurwa Kinga ogarnij się! On cię ratuje jak pierdoloną księżniczkę, a ty myślisz o tym jaki on jest męski. Boże, widzisz i nie grzmisz. Darek (bo tak miał na imię były Sylwii) wystraszył się cholernie i uciekł. Normalnie stchórzył. Fabian spojrzał na mnie i mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w niego.

*Fabian Drzyzga*

Gdy tylko go zobaczyłem wiedziałem, że coś jest nie tak. Samo to jak Kinga się zachowała świadczyło o tym, że kolesia nie cierpi. Szedłem powoli w ich kierunku, Kinga powiedziała mu, że ma ją puścić, a on nie posłuchał. Ehh .. to co poczułem jest nie do opisania. No normalnie chciałem gnoja zabić. Dostał w pysk i uciekł. A ja mocno przytuliłem moją Małą.
- Skarbie czy ty przez chociaż jeden wieczór możesz się nie pakować w kłopoty? – zapytałem ją. Boże gdyby jej się coś stało. Kurwa. Musze na nią naprawdę uważać.
- Wiesz Drzyzga jest pewien mały problem. – powiedziała spokojnie, patrząc mi w oczy.
- Jaki? – zapytałem zdziwiony.
- To kłopoty zawsze znajdują mnie, ja się o nie, nie proszę. Też bym chciała od czasu do czasu mieć spokojny wieczór wiesz? – zapytała mnie poważnie.
- Ehh.. Maleńka. Uważaj na siebie dobrze?
- Tak jest! Mój ty rycerzu w lśniącej zbroi. – odparła z uśmiechem. Oj ten mój mały urwis.
- Chodź tańczyć. – powiedziałem do niej na co ta zacieszyła tak bardzo, że aż mi serce stanęło. Uśmiechnąłem się i wyobraziłem sobie co by Kinga powiedziała gdybym jej powiedział, że jak się tak uśmiecha to mi serce staje. Haha. Przetańczyliśmy prawie całą noc. Ekipa zaczęła się powoli zmywać. Chciałem zabrać Kingę do siebie no ale:
- Nigdzie nie idę Drzyzga! – wydarła się do mnie. Była tak nawalona, że chyba nie wiedziała co robi. Sylwia zresztą tak samo.
- Mała proszę cię no . – jęknąłem. Naprawdę chciałem już iść.
- Mała to jest twoja pała. – odparła na to spokojnie Kinga. Karol spojrzał na mnie i zaczął się śmiać.
- Skąd wiesz skoro nawet jej nie widziałaś? – zapytałem ją, ale już mi się japa cieszyła.
- Hmm.. przeczucie? – powiedziała słodko się uśmiechając.
- Sylwuś , kochanie proszę zejdź już z tego baru bo sobie jeszcze krzywdę zrobisz. – powiedział Karol do Sylwii.
- Boże! Mała ale nam się faceci trafili! – powiedziała nawalona Sylwia do Kingi. Taa.. Tańczyły na barze. A właściwie to chwiały się. Też mi się to nie podobało. Mogły chociaż obcasy ściągnąć. Zaraz, chwila.
- Kinga, a tak w ogóle to jak wy wlazłyście na ten bar? – zapytałem zaciekawiony.
- Kochanie lata praktyki. – odpowiedziała zadowolona. Hmm .. kochanie tak? Jak miło. Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem na Karola, który tylko bezradnie kiwał głową.
- Dobra Kłos bierz ją na ręce bo inaczej to do jutra stąd nie wyjdziemy. – powiedziałem do Karola. Jak powiedziałem tak też uczyniliśmy. Chwyciłem Kingę i przewiesiłem ją sobie przez ramię.
- Ja! Wy to umiecie wszystko zepsuć. – powiedziała Kinga.
- No dokładnie. Nawet się dziewczynie bawić nie dadzą. – przytaknęła jej Sylwia. Spojrzeliśmy z Kłosem na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Sylwia klepnęła Karola w tyłek, a ten nie pozostał jej dłużny. Sylwia zaczęła piszczeć. Spojrzałem na Kingę i widziałem w jej oczach, że coś kombinuje.
- Nie wiem co wymyśliłaś, ale ani się nie waż. – powiedziałem do niej. Jej uśmiech od razu zgasł. No trudno. – Foch? – zapytałem jej.
- A żebyś wiedział. Nie pozwalasz mi się bawić. – odburknęła do mnie Mała.
- Skarbie możemy się pobawić ale jak już będziemy w łóżku. – powiedziałem do niej na co zgarnąłem w łepetynę.
- Zboczuch. – odparła na to, ale uśmiechnęła się słodko.
- Ty i tak jesteś większy zboczeniec niż ja. – odpowiedziałem jej.
- Wiem. – powiedziała z wyższością. Haha. Uwielbiam ją. Zabrałem ją do siebie do pokoju. Położyłem na łóżku. Zaczęliśmy się całować. Mmm.. Ma takie cudownie miękkie usta. Delikatnie ją rozebrałem i siebie też. Kinga uśmiechnęła się słodko. Patrzyła na mnie tak jakoś.. z podziwem? Sam nie wiem. Ale wiem, że pragnę jej i to tak bardzo jak nigdy żadnej kobiety. Cóż .. w łóżku było. Hmm.. Zajebiście.

*Kinga*

Kochaliśmy się. Tak słodko, czule, delikatnie. Było po prostu wspaniale. Leżeliśmy wykończeni seksem, ale też włączył mi się kac. Odwróciłam się tyłem do Fabiana i zamknęłam oczy.
- Dziękuję. – szepnął mi na ucho wtulając się we mnie.
- Za co? – zapytałam sennie.
- Za spełnienie marzenia. Pragnąłem tego od dnia kiedy tak brutalnie wtargnęłaś w moje życie i to w samej bieliźnie. – powiedział szczerze. Haha. Pamiętam to. Wszystko się od tego zaczęło. I pomyśleć, że nie chciałam się w to ładować. To miał być tylko kolega. Cóż Kinga jak zwykle komplikujesz sobie życie. No ale przecież ty to lubisz no nie? Jezu ..

*Fabian Drzyzga*

Powiedziałem Kindze, że pragnąłem tego od kiedy ją ujrzałem w samej bieliźnie u mnie w pokoju. Tak słodko leżała. Przytuliłem ją, ale po chwili poszedłem się wykąpać. Gdy wróciłem Kinga leżała rozwalona na całym łóżku. Uśmiechnąłem się na ten widok. Moja malutka. Stałem tak w progu i patrzyłem na nią gdy nagle:
- Drzyzga debilu kocham cię. – powiedziała Kinga przez sen. Tak przez sen. Nie obudziła się. Po prostu czułem się tak jakbym miał zaraz latać. Powiedziała, że mnie kocha. A jednak. A tak się broniła. Hmm.. Teraz mam tajną broń. Ha! Cóż bądźmy szczerzy ja też ją kocham. Wreszcie to wiem na pewno. Zakochałem się w najpiękniejszej dziewczynie na świecie. Nie mogę tego spierdolić. Położyłem się koło Kingi, przytuliłem ją mocno i pocałowałem w czoło, po czym sam zasnąłem z nadzieją, że tak już będzie zawsze.    




"Raz jesteś na dnie, a raz na szczycie. takie jest właśnie życie."





Wiem, wiem. Strasznie długo ;( Ale chyba każda z was wie jak to jest gdy nie ma weny ;( 
Przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. :) 
Dziękuję, że tu jesteście. :***
Pozdrawiam <3