"To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca,
to dopiero koniec początku."
Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem uśmiechnąłem się pod nosem.
Graliśmy mega poważny mecz. Polska-Iran. Przegrywaliśmy 2:1 w setach. Udało nam
się nadrobić i wyszliśmy na 2:2 ale niestety w tie break’u przegraliśmy do 13.
Załamaliśmy się. Nikt nie mógł spojrzeć sobie w oczy. A to ja spieprzyłem
ostatnią piłkę. Źle rozegrałem. Taka porażka. Nawet nasi kibice zaczęli
opuszczać halę, tylko nieliczni zostali po autografy. I wtedy znów ją ujrzałem.
Stanęła na krzesełku na trybunach, patrzyła na nas przez chwilę i zaczęła
krzyczeć:
- Nic się nie stało! Polacy nic się nie stało! Nic się nie staaaałooo! Polacy
nic się nie stało!
Uśmiech sam pojawił mi się na twarzy. Spojrzałem na
chłopaków, a oni co? Śmiali się w najlepsze. Spojrzałem jeszcze raz na odważną
dziewczynę, dołączyły do niej koleżanki i śpiewały razem z nią. Uśmiechałem się
już od ucha do ucha tak samo jak chłopacy. Wtedy podszedł do nich jakiś facet
spojrzał się na nie, pokręcił tylko głową i powiedział, że mają się zbierać.
Wtedy pomyślałem tylko o jednym „ Muszę ją odnaleźć, jest piękna.” Pokiwały
jeszcze nam i wyszły z hali. Z chłopakami popatrzeliśmy na siebie po czym
Ziomek zapytał:
- I co to było ? – zaczął się śmiać.
- No właśnie sam się zastanawiam. – odparł Kurek.
- No ale trzeba przyznać, że dobre są. – zaśmiał się Winiar,
na co Pit powiedział:
- Chłopaki to było niesamowite, normalnie gęba sama mi się
cieszyła.
- Hahahaha ! – zaczęliśmy się już śmiać wszyscy.
- Szkoda, że już ich nie zobaczymy. – powiedziałem trochę
przybity.
- Szkoda, szkoda Fabian. A teraz chodźcie trzeba wytrzymać
mordercze spojrzenia trenera.